Słowo curry wywodzi się od tamilskiego "kari", które znaczy sos. Termin ten używany jest mniej więcej od XVIII wieku - informuje o sposobie, w jaki danie zostało przygotowane, a także o tym, że dodano do niego określoną mieszankę przypraw.
Odpowiednie zioła i przyprawy - ziarna, korę, korzenie do tego sosu komponuje się na masalę , czyli ich mieszankę. Do masali używa się przypraw całych lub zmielonych, tworzy z nich kompozycję, przysmażając ją potem na ghee, czyli klarowanym maśle bądź oleju roślinnym. Przyprawy mają strzelać, nadymać się i brązowieć.
W masali może być kurkuma, imbir, czarny pieprz, kolendra w ziarnach, kmin rzymski, chili, kardamon, goździki, gorczyca, czarnuszka, sól. Ważna jest kolejność wrzucania przypraw na tłuszcz i długość smażenia. Na przykład kminek potrzebuje około 30 sekund na zbrązowienie, imbir - 20 sekund, kolendra 5 sekund. Nie można doprowadzić do spalenia któregokolwiek składnika.
Garam masala , to znaczy "gorące przyprawy" - to mieszanka zmielonych przypraw słodkich - składa się z nasion kolendry, kminku indyjskiego, kardamonu, czarnego pieprzu, goździków i cynamonu. Jest to zestaw klasyczny. Wiele innych jest dowolnych, zmiennych, zależnych od inwencji gotującego. Czasem przepis wymaga, by przyprawy utrzeć w moździerzu na pastę.
Przez żołądek do serca
Podobnie jak u nas, gdzie każdy dom ma swój barszcz czy żurek, tak odmian curry są tysiące. W sosie podaje się warzywa, rybę, ser, mięso. Curry to podstawa obiadu.
Kadr z filmu Smak curry (The Lunchbox, 2013, Aide au cinéma indépendant (ACIC)), Źródło: Filmweb Źródło: Filmweb Kadr z filmu Smak curry (The Lunchbox, 2013, Aide au cinéma indépendant (ACIC)), Źródło: Filmweb
"Dziękuję za odesłanie pustej menażki. Parę godzin myślałam, że przez żołądek naprawdę można trafić do serca. W podzięce za te godziny przesyłam paneer , ulubione danie mojego męża", pisze bohaterka filmu "Smak curry" (reż. Ritesh Batra, 2013) do mężczyzny, który przypadkowo otrzymuje zestaw obiadowy, który był przeznaczony dla męża kobiety. Co ciekawe film powstał w koprodukcji indyjsko-niemiecko-francusko-amerykańskiej. Dzięki temu jest genialnie skonstruowaną, uniwersalną historią o poznawaniu się dwojga ludzi - opowieścią zrozumiałą na każdym kontynencie. Jej wymiar lokalny, precyzja w ukazaniu kolorytu i miejscowych zwyczajów jedynie ją uwiarygadnia.
Raz na sześć milionów
Przemysł cateringowy jest w Indiach rozwinięty na wielką skalę. Menażki z kilkoma potrawami rozwożą dabbawalas , posłańcy na motorach i rowerach. Dabba znaczy menażka. Posłańcy odbierają je z domów i rezydencji i dostarczają do biur i innych miejsc pracy. W Bombaju rozwożą około 200 tys. zestawów każdego dnia. Aby uniknąć pomyłki używają skomplikowanego systemu kolorów, numerów, liter i symboli, dzięki któremu, jak obliczono na Harwardzie, pomyłka następuje raz na 6 milionów doręczeń.
Tak właśnie zdarza się w filmie "Smak curry". Z rzadkiej pomyłki wynika rzadka więź. Subtelna, nieoczywista, magiczna. Listy przekazywane w menażce i coraz to nowe smaki potraw opowiadają historię starą jak świat. O nadziei na intymność, bliskość, wzajemność. Jedzenie i magia w rękach osoby, która pragnie kogoś nakarmić w sensie dosłownym i symbolicznym, zmieniają świat. Przynajmniej świat dwojga ludzi, którzy biorą w tym udział. Pachnąca kurkumą i imbirem, stukająca menażkami kuchnia indyjska stanowi dla tej historii piękne tło i materię, z której powstaje miłość.