Podobnie jak będąc w Portugalii, tęskniłem np. za śledziem, koperkiem, czy chrzanem, tak i teraz mam różnego rodzaju kulinarne saudades, czyli tęsknoty. Jedną z nich jest kapusta galicyjska, nie występująca niestety na polskich straganach a niezbędna do wykonania arcyportugalskiej zupy caldo verde. Jest to co prawda zupa raczej na zimniejsze dni, jednak nasze polskie lato obfituje w różnego rodzaju niespodzianki. Jednego dnia mamy 35 stopni, aby następnego dnia mieć ich jedynie 15... Wtedy można byłoby sobie zrobić właśnie caldo verde. Można by, pod warunkiem że miałoby się galicyjską kapustę! Jednak konia z rzędem temu, kto ją znajdzie w Polsce! Od czego jednak inwencja twórcza... Wzorem innych spragnionych smaku typowej portugalskiej zupy, zdecydowałem się (z niejakim jednak bólem serca), przyrządzić tę zupę z naszym jarmużem.
Produkt finalny okazał się całkiem udanym, aczkolwiek w smaku innym aniżeli portugalski pierwowzór. Proponuję więc, abyście i Wy spróbowali przyrządzić to caldo de jarmuż ;)
kilka gałązek jarmużu 2-3 ząbki czosnku mała marchewka 4-5 sporych ziemniaków sól, pieprz kilka plasterków aromatycznej kiełbasy (np. krakowskiej lub myśliwskiej) oliwa 1-1,5 l wody liść laurowy ziele angielskie
Ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę, zalewamy wodą, solimy, dodajemy ziele angielskie, liść laurowy i gotujemy aż ziemniaki będą miękkie. Wyjmujemy liść i ziele angielskie i blendujemy ziemniaki. Jarmuż kroimy najdrobniej jak to tylko możliwe. Marchewkę ścieramy na tarce o grubych oczkach. Do gotujących się, zblendowanych ziemniaków które będą stanowić podstawę naszej zupy, dodajemy jarmuż i marchew, starty czosnek i pokrojoną kiełbasę. Solimy, pieprzymy i wlewamy kilka łyżek oliwy. Gotujemy przez 10-15 min, tak aby jarmuż się ugotował.
Przed podaniem jeszcze raz kosztujemy i ewentualnie doprawiamy solą i pieprzem/dolewamy oliwy. Ja zawsze wlewam do mojego talerza kilka kropel ostrej portugalskiej przyprawy piri-piri.