Kiedyś określenia "przednówek" używano dla czasu pomiędzy końcem zimy, kiedy kończyły się zapasy z poprzedniego roku, a pierwszymi plonami w nowym roku. W dzisiejszych czasach to już tylko określenie umowne, problem braku żywności już nie występuje, ale przesilenie i tak daje nam w kość. Z utęsknieniem czekamy na wiosnę i pierwsze nowalijki. No właśnie, jeść czy nie jeść? Trudno się nie skusić na pierwsze rzodkiewki, szczególnie jeżeli przestrzegamy jedzenia zgodnie z porami roku i nie kupujemy ich zimą, ale doradzam spożywanie nowalijek niezbyt często i z dużym rozsądkiem. Są hodowane w szklarniach, w sztucznie regulowanym świetle, więc wcale nie są bombami witaminowymi. Poza tym są intensywnie nawożone, królują w nich głównie rakotwórcze azotany i azotyny - dlatego też nie powinny ich jeść małe dzieci.
Kiełki można hodować i jeść przez cały rok, ale szczególnie polecam je na wiosnę. To rewelacyjny zastrzyk wielu witamin (A, B, C, E, H - biotyny), składników mineralnych (selenu, litu, chromu, potasu, cynku, wapnia), a także kwasów tłuszczowych omega-3 oraz błonnika, białka i żelaza. Jednocześnie są lekkostrawne, a składniki w nich zawarte są łatwo przyswajalne. Spożywane regularnie wzmacniają system odpornościowy, a także mają właściwości antyrakowe.
Jest wiele metod hodowli kiełków, wszystkie proste. Ja używam kiełkownicy (do kupienia w sklepach ekologicznych, przez Internet itp. za ok. 30zł), bo jest fenomenalnie wygodna, szczególnie do regularnego wysiewu. Nasiona najlepiej kupować w sklepach ze zdrową żywnością. Te ze sklepów ogrodniczych nie nadają się do spożywania ze względu na trujące środki chemiczne, którymi są konserwowane. Wyhodowanie kiełków zajmie nam średnio 4-6 dni. Można przechowywać je w lodówce do 7 dni, ale najlepiej zjeść je od razu. Więcej szczegółowych informacji o hodowli kiełków i ich właściwościach znajdziecie na stronie www.kielki.info
Każde mają inne właściwości zdrowotne i każde smakują inaczej - a zatem czeka Was przyjemny okres testowania. Na szczęście opakowania są małe i niedrogie (około 3zł za 40 g), więc faza testów nie pogrąży Was finansowo. Ja najbardziej lubię rzodkiewkę, bo smakuje jak skoncentrowany korzeń rzodkwi, jest bardzo wyrazista, pikantna, i lucernę (alfalfa), która ma łagodny smak i jest uniwersalna w stosowaniu. Możecie wysiać brokuły, buraki, słonecznik, cebulę, soję, fasolkę mung i rzeżuchę. Wybór jest niemały.
Świetne są świeże, surowe - rewelacyjnie chrupią, więc fantastycznie nadają się do sałatek. Można je jeść solo, w surówce, można dodawać do kanapek, zup, ziemniaków. Można miksować na masełka i pasty, dodawać do jajecznicy. Możliwości są praktycznie nieograniczone, spróbujcie koniecznie!
Poniżej trzy moje propozycje na wykorzystanie kiełków, moja faworytka to surówka z suszonymi pomidorami, polecam!
Dobrej jakości twarożek mieszamy z posiekanym szczypiorkiem i kiełkami rzodkiewki. Doprawiamy solą i pieprzem.
Szklanka mieszanych kiełków (rzodkiewka, lucerna, rzeżucha)
1 łyżka tahiny (pasty sezamowej)
1 łyżka soku z cytryny
Kilka łyżek oleju spod suszonych pomidorów
Ząbek czosnku
Kiełki zmiksować na pastę z dodatkami. Można jeść samą na pieczywie lub traktować jako zastępstwo za masło.
Na 1 porcję:
Szklanka mieszanych kiełków (rzodkiewka, lucerna, rzeżucha)
Kilka suszonych pomidorów pokrojonych w paseczki
Na sos:
3 łyżki oleju spod suszonych pomidorów
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżeczka miodu
1 ząbek czosnku, przetarty przez praskę lub drobno posiekany
Sól, pieprz
Kiełki grubo posiekać, wymieszać z pomidorami. Składniki sosu wymieszać na gładką emulsję, polać sosem przed samym podaniem.
*Autorka bloga zielenina.blogspot.com. Dla czytelników ugoutj.to będzie oswajać wegetarianizm, prezentować ciekawe przepisy i pomysły na wegetariańską kuchnię.