Dostałem list od czytelnika. W dzisiejszych czasach nie zawsze oznacza to dla dziennikarza przyjemność. Z e-maili i wpisów na forum może się on bowiem dowiedzieć wielu dziwnych rzeczy o swoim życiu i sposobie prowadzenia się. A jeśli np. recenzuje cokolwiek - to jeszcze i tego, ile i od kogo wziął w łapę oraz że kupił sobie za to wysepkę na Pacyfiku i cztery Bugatti Veyrony, w tym jeden różowy w złote ciapki.
Przywołany powyżej list szczęśliwie nie należał do tego gatunku. Po moim tekście o piwie pt. "Piana złudzeń" ("Kuchnia nr 5/10"), pan Artur Szklarczyk z Warszawy w najuprzejmiejszych słowach poinformował mnie, że - pisząc o nieistnieniu w stolicy porządnego sklepu z piwem - nie miałem racji. I podał, jak trafić do piwnego raju pod swojską nazwą Rodzinka Bis, skrzętnie schowanego na osiedlu przy ul. Pejzażowej, koło stacji metra Wilanowska. Takie listy cieszą mnie niezmiernie. Po pierwsze: świadczą o tym, że ktokolwiek czyta to, co wypisuję; po drugie: udowadniają, że narodowa mafia smakoszy jednak istnieje i działa, a jej członkowie wymieniają się cennymi danymi.
Ale przejdźmy do rzeczy - czyli do... Rodzinki! Właścicielem tego szacownego przybytku jest pan Arkadiusz Rudnicki. Sklep powstał trzy lata temu jako zwykły spożywczak i nastawiony był głównie na robotników budujących pobliski apartamentowiec. Robotnicy kupowali w nim bułki, konserwy, kiełbasę i oranżadę - na śniadanie, obiad i kolację - więc interes szedł świetnie. Kiedy jednak wybudowali już, co mieli wybudować, wynieśli się z Pejzażowej i sklep zaczął świecić pustkami. Aby ratować sytuację, pan Arkadiusz postanowił przyciągnąć ludzi czymś specjalnym, czego nie miała okoliczna (i liczna) konkurencja. Postanowił, że będzie to piwo z dobrych, małych browarów. Na początku dystrybucja była prowadzona metodą zupełnie amatorską: pan Arek prosił podróżujących po kraju znajomych, żeby przywieźli mu jedną albo dwie skrzynki z tego czy owego małego browaru. Potem zaczęło się dzwonienie po całej Polsce, wyszukiwanie nowych dostawców, budowanie listy kontrahentów. Dzisiaj w Rodzince Bis jest do dyspozycji klienta 250 etykiet - w 90% od polskich producentów, bo pan Arkadiusz jest nie tylko smakoszem piwa, ale i patriotą, starającym się promować nie najlepiej przędące rodzime browary.
Pomysł i pasję docenili klienci. Chociaż Rodzinka nie reklamuje się i nie ma nawet strony www, to wieść o piwnym raju rozchodzi się po Warszawie pocztą pantoflową. - Są już nawet tacy - śmieje się pan Arek - którzy postanowili spróbować wszystkich piw z mojego sklepu i konsekwentnie to realizują, wymyślając jakiś własny system: niektórzy idą browarami, niektórzy kolejnymi lodówkami, a niektórzy przychodzą i pytają mnie: "Czego ja tu jeszcze nie piłem?". - No i - dodaje - paru śmiałkom rzeczywiście udało się przetestować wszystko, chociaż zajęło im to trochę czasu. Ze wstydem przyznaję, że - tak na oko - znam może z 50 piw z Rodzinki, a reszta dopiero przede mną. Dlatego uroczyście podejmuję zobowiązanie, że wzmogę wysiłki zmierzające do pogłębienia wiedzy. Kilka wniosków z tego pogłębiania znajdziecie Państwo obok. A ja szczególnie polecam dwa piwa: wielbicielom tradycyjnego pilznera - znakomite Noteckie z Browaru Czarnków, a poszukiwaczom dziwności - Dworskie Jasne z browaru Edi ze Wschowej koło Leszna. To ostatnie jest zrobione metodą belgijskiego gueuze (czyt. gojz): uwarzone piwo wlewa się do butelek, korkuje i poddaje drugiej fermentacji, uzyskując w efekcie lekki i orzeźwiający "piwny szampan". Którym jak najbardziej można wznieść toast za przyszłość polskiego piwowarstwa!
(Rodzinka Bis, 15 zł/0,75 l)
Aromat brzoskwiń i zielonych truskawek. Lekkie, orzeźwiające, delikatnie gazowane. Kwasowość bardzo wyraźna i niestety nazbyt się wybijająca, słabo zespolona z całością.
*** 1/2
(Rodzinka Bis, 3,50 zł/0,5 l)
Dziwny pils, przypominający raczej belgijskie piwa owocowe. Zapach kwaskowaty, ze słabymi akcentami zielonych czereśni. Usta lekkie, wręcz cienkie, mało złożone, ale odświeżające. Do picia solo nie polecam, do jedzenia tak.
*** 1/2
(Rodzinka Bis, 5 zł/0,5 l)
W nosie banany, goździki, gałka muszkatołowa, biały pieprz, ale i, nieczęsta w piwach pszeniczych, nuta chmielu. Dość lekkie, mętne, gęste, z wyraźnie wybijającą się kwasowością, która nie do końca mi odpowiada.
*** 3/4
(Rodzinka Bis, 2,50 zł/0,33 l)
W nosie ozon, świeże gałęzie, wanilia. Usta gładkie, dość gęste, świetnie zrównoważone; na finiszu białe czereśnie i wyraźna, elegancka goryczka. Trwała, gęsta piana. Legenda tego piwa wśród polskich smakoszy jest zasłużona!
*****
(Rodzinka Bis, 2,50 zł/0,33 l)
Nietypowy zapach masła kakaowego, również sporo słodu. Usta lekkie, gładkie, miękkie, delikatne, słodowe, niemal pozbawione goryczki. Delikatne, uniwersalne, solidnie zrobione piwo, które powinno spodobać się wszystkim.
**** 1/2
* Trucizna! Antidotum jest nieznane nauce
** Oczko wyżej niż "Łza Komsomołki"
*** Można się napić, gdy napić się trzeba
**** Zrobili to zdolni i dobrzy ludzie
***** Zdobycz cywilizacji na miarę koła
****** Spożycie prowadzi do osiągnięcia satori