Blog tygodnia: Na Miotle

Mam zeszyt z przepisami, który był własnością mojej Babci. Zeszyt jest pożółkły, kartki ledwo się trzymają, ale bije na głowę wszystkie blogi kulinarne.

Na swoim blogu prezentujesz przede wszystkim wypieki. Dlaczego tak bardzo lubisz piec?

Faktycznie na blogu są prawie same wypieki, chociaż równie bardzo lubię gotować. Jednak moja rodzina stawia w gotowaniu na tradycję i powtarzalność smaku. Ile razy mogłabym zrobić wpis o zalewajce, ogórkowej i ruskich pierogach? Z ciastami i ciasteczkami zarówno na słono i na słodko mogę zaszaleć.

Kiedy poczułaś, że zwyczajne "pichcenie" zamienia się w pasję?

Zmagania kulinarne zawsze przynosiły, i do tej pory przynoszą, mi wiele radości. Lepiąc pierogi lub wycinając i lukrując pierniczki potrafię się zrelaksować i oderwać od codzienności. Kuchnię zawsze uważałam za miejsce niesamowite, serce domu, w którym zawsze, dla każdego, znalazło się coś smacznego na radości i na smutki. U mnie w rodzinie takie podejście do gotowania jest rzeczą jak najbardziej normalną. Świadomość o moim kulinarnym "zakręceniu" dotarła do mnie chyba w chwili, gdy po przeliczeniu książek kucharskich okazało się, że ich ilość zbliża się do setki, a ilość foremek piernikowych przekroczyła liczbę 250. Natomiast fakt, że ciągle kupuję i książki i foremki może być dowodem na to, że moje działania w kuchni przestały być zwykłym i mechanicznym kręceniem łyżką w garnku, a zaczęły być pasją.

Kto przekazał Ci najwięcej kulinarnej wiedzy?

Tak naprawdę to nikt nigdy nie mówił mi: to ciasto pieczemy tak i tak, tę zupę gotujemy w taki sposób... Mama i Babcie pozwalały mi podglądać, co i jak gotują i pieką, z czasem zaprosiły mnie do pomocy i to było dla mnie fantastyczną zabawą. Ta nauka przez zabawę sprawiła, że wiedzę kulinarną jakoś tak "automatycznie" nabyłam. Teraz doskonalę tę wiedzę przeglądając blogi kulinarne, czytając książki z przepisami i eksperymentując w kuchni.

Dawne zeszyty z przepisami zastępują teraz kulinarne blogi. Dlaczego zdecydowałaś się, by prowadzić własny blog.

Tu akurat nie mogę się całkiem zgodzić z tym, że blogi zastępują zeszyty z przepisami. Ja zdecydowanie wolę zeszyty. One mają klimat, urok, są takie swojskie, "namacalne", no i nie grozi im utrata danych i awaria komputera. Można je przekazywać z pokolenia na pokolenie. Mam zeszyt z przepisami, który był własnością mojej Babci. Zeszyt jest pożółkły, kartki ledwo się trzymają, ale bije na głowę wszystkie blogi kulinarne (mój także). Mam też swój zeszyt z przepisami, który założyłam będąc w ósmej klasie szkoły podstawowej. Jest już nieco sfatygowany, ilustrowany wycinkami z gazet, ale zawiera wypróbowane rodzinne przepisy od Mamy, Babci, Cioci, znajomych... Korzystam z niego nieustannie, wygodniej mi otworzyć zeszyt, niż zerkać na ekran monitora albo szukać wydrukowanych kartek z przepisami. Zamiłowanie do zeszytów z przepisami nie przeszkodziło mi jednak w założeniu bloga. Decyzja o powstaniu strony Na Miotle zapadła, gdy postanowiłam zebrać swoje ulubione przepisy i zdjęcia kulinarne w jednym miejscu. Bloga prowadzę od 2006 roku. Teraz jak przeglądam pierwsze wpisy, to wydają mi się śmieszne i mało "profesjonalne", w zasadzie najchętniej bym je zmieniła, ale to, że ciągle są w takiej formie w jakiej powstały, pozwala mi dostrzec postęp w moich blogowych zmaganiach.

W gotowaniu stawiasz na eksperymenty czy intuicję?

W gotowaniu łączę jedno i drugie. Intuicja mi podpowiada, czy nie przesadzam w eksperymentowaniu. Jednak czasem przypadek potrafi sprawić, że potrawa staje się "eksperymentalna". Pewnej Wielkanocy przez pomyłkę i roztargnienie zamiast pieprzu wsypałam do pasztetu cynamon. Cynamonu było niewiele, bo w porę dostrzegłam pomyłkę, jednak potrawa tak zyskała na smaku, że do dzisiaj dodaję szczyptę cynamonu do świątecznego pasztetu.

Skąd czerpiesz inspiracje?

Kulinarne inspiracje czerpię z różnych źródeł. Z programów telewizyjnych, z blogów kulinarnych, z książek. Bardzo lubię przeglądać książki bogato ilustrowane ładnymi fotografiami. To właśnie najczęściej zdjęcie potrawy lub ciasta sprawia, że zaczynam interesować się przepisem. Inspiracją są dla mnie także stare książki kucharskie i stary podręcznik dla cukierników. Bez zdjęć, za to z dobrymi, tradycyjnymi przepisami.

Największe wyzwanie kulinarne, z którym się zmierzyłaś to...

...opracowanie przepisów kulinarnych zgodnych z zasadami odżywiania według Michela Montignac. Wyzwaniem było nie tyle samo wymyślenie i stworzenie przepisów, ale to żeby potrawy były smaczne, proste w przygotowaniu, wykonane z dostępnych na naszym polskim rynku produktów i co najważniejsze zgodne z zasadami odżywiania według Michela Montignac. Przepisy i fotografie potraw zostały zebrane w całość i powstała książka "Karuzela Smaków", a cały dochód z jej sprzedaży jest przekazywany Stowarzyszeniu Aktywne Życie działającego na rzecz osób niepełnosprawnych.

Kilka rad bez których nie wyobrażasz sobie udanego wypieku:

Jakość wypieków może być zależna od wielu czynników: od rodzaju mąki, jakości użytych produktów. Jednak moim zdaniem o udanym wypieku decydują dwie rzeczy: korzystanie z dobrej i sprawdzonej receptury oraz wkładanie serca w to co się robi.

Którą z kulinarnych sław zaprosiłabyś do swojej kuchni?

W swojej kuchni chętnie ugościłabym dwie osoby. Niestety zaproszenie jednej z nich jest już niemożliwe. Ale gdyby jednak zdarzył się jakiś cud to do wspólnego gotowania w mojej kuchni zaprosiłabym Marię Disslową i Hestona Blumenthala

To by było cudowne zderzenie dwóch światów: tradycji, prostoty i dobrego smaku z kuchenną alchemią, eksperymentem i naukowym podejściem do gotowania.

A co poradziłabyś tym, którzy dopiero zaczynają gotować?

Wszystkim, którzy zaczynają dopiero swoja przygodę kulinarną radzę, aby nie przejmowali się nieudaną potrawą lub pierwszym zakalcem. We wszystkim trzeba nabrać doświadczenia i wprawy, bo przecież "wprawa czyni mistrza". Dlatego życzę wszystkim wiele przyjemności i wytrwałości w kuchennych zmaganiach oraz smacznych potraw i udanych wypieków.

Ania poleca: Ciastka kruche z dziurką przekładane powidłami

70 dag mąki

3 jajka

1/2 kostki masła

1/2 kostki margaryny

2 opakowania cukru waniliowego

1 łyżeczka proszku do pieczenia

1 szklanka cukru

kilka łyżek powideł śliwkowych

Ze wszystkich składników zarabiamy ciasto (można użyć robota kuchennego). Zawijamy w folię i wkładamy na godzinę do lodówki. Zimne ciasto wałkujemy na grubość około 3-4 mm (można ciasto podsypać mąką przy wałkowaniu) i wykrawamy ciasteczka. W połowie ilości ciastek wykrawamy dziurkę. Pieczemy około 10 minut w temperaturze 190 stopni. Pilnujemy pod koniec pieczenia żeby ciastka nie były zbyt ciemne. Po ostygnięciu ciastka bez dziurki smarujemy powidłami i przykrywamy ciastkami z dziurką. Posypujemy cukrem pudrem. Ciasteczka można zrobić w dowolnym kształcie, a do przekładania ciastek można użyć dowolnego dżemu.

Chcesz wiedzieć więcej, zajrzyj na namiotle.widmo.biz

Cykl "Blog Tygodnia" ma prezentować niezależną kuchnię polską - blogerów i ich pomysły na gotowanie. Jeśli znasz ciekawy blog lub sam/a taki prowadzisz i chcesz zaprezentować się czytelnikom ugotuj.to pisz na adres: ugotuj.to@gazeta.pl

Więcej o: