- Pan ze sklepu osiedlowego, w którym zwykle kupuję Muszyniankę, powiedział, że od jakiegoś czasu ma duży problem z zamówieniem, bo brakuje jej w hurtowniach - pisze nasz czytelnik. - Snuł teorię, że padły taśmy produkcyjne i ponoć jeździł tydzień, zanim upolował kilka zgrzewek. Proszę o sprawdzenie tego palącego problemu, bo to najważniejsza z polskich wód - zaznacza.
Słowa naszego czytelnika potwierdziły się już w pierwszej hurtowni, do której zadzwoniliśmy, żeby wyjaśnić problem znikającej Muszynianki.
- W tej chwili czekamy na dostawę już prawie miesiąc - mówi nam przedstawicielka jednej z warszawskich hurtowni wód. - Właściciele zaprzyjaźnionej hurtowni również mają problem, bo na swoją dostawę czekali około półtora miesiąca, a i tak dostali tylko połowę zamówienia. Braki zauważyli również kierowcy, którzy dostarczają nam wodę. Każdy ma na ten temat swoją teorię, ale nie jestem pewna, czy można w nie wierzyć - zaznacza.
Skoro doniesienia naszego czytelnika się potwierdziły, po wyjaśnienie zagadki niedoboru Muszynianki w sklepach i hurtowniach zgłosiliśmy się do źródła, czyli do producenta.
Okazuje się, że wyjaśnienie jest bardzo proste - ze względu na upały pijemy więcej wody, więc - choć zakład nadal produkuje jej tyle, co zwykle - nie jest w stanie w stu procentach pokryć większego zapotrzebowania.
- Zaistniała sytuacja to wynik ogromnego popytu na Muszyniankę - wyjaśnia Jacek Wiśniowski z Działu Marketingu Spółdzielni Pracy Muszynianka. - Warunki pogodowe i wzrastająca z roku na rok popularność produktu wśród konsumentów to dwie najważniejsze składowe tej sytuacji - dodaje.
- Hurtownie i sklepy otrzymały zamówioną wodę od producenta na poziomie zamówień z poprzedniego roku z niewielkim wzrostem w roku bieżącym. Warto podkreślić, iż zdolności produkcyjne zakładu są takie same jak w roku poprzednim - podsumowuje.
Wygląda więc na to, że teorie o rzekomym zniknięciu ze sklepów "najważniejszej z polskich wód", jak określił Muszyniankę nasz zaniepokojony czytelnik, są przesadzone.