Smaki Nigela Slatera

O tostach, kurczących się ciastkach i rozczarowaniu truflami rozmawiamy z Nigelem Slaterem, autorem bestsellerowych książkę kulinarnych oraz powieści ?Tost. Historia chłopięcego głodu?.

Dlaczego właśnie tost?

 

NIGEL SLATER: To moje najwcześniejsze kulinarne wspomnienie. Tost to prawdziwe "comfort food" - jest chrupiący, sycący, prosty, maślany - bo tost musi być z masłem. Nie znam chyba nikogo, kto nie lubiłby tostów. Wszyscy je lubią prawda? Po angielsku "toast" oznacza zarówno tosta, jak i toast. A ta książka to też toast za małego Nigella, za chłopca, który zaczął robić to, co kocha.

Czytając Twoją książkę byłam pod wrażeniem szczegółowości opisu smaku i faktur dań czy przekąsek, jakie jadłeś w dzieciństwie. Czy te wspomnienia naprawdę były tak wyraźne?

 

Przystępując do pisania książki zrobiłem listę rzeczy, jakie pamiętałem, czasem jedna rzecz prowadziła do kolejnej. A potem pisząc, jednocześnie prowadziłem degustację - smakowałem i pisałem. Co ciekawe, tym, co budziło wspomnienia nie był wcale smak, ale zapach potraw czy słodyczy - moment, gdy odpakowywałem papierek i ten zapach się uwalnia - to było cos niesamowitego.

Jak po latach wypadły te smaki dzieciństwa? Byłeś nimi rozczarowany? Zachwycony?

 

Wszystko smakowało cudownie, głównie dlatego, że to rzeczy, które są na co dzień "zakazane" - za słodkie, za tłuste, niezdrowe. Ale tu miałem wymówkę: "muszę tego skosztować w ramach researchu do książki". Większość rzeczy, jakie jadłem, wydała mi się zbyt słodka - w dzieciństwie bardzo lubiłem słodycze, teraz jadam ich mniej więc może dlatego. I jeszcze jedna refleksja - jakie to wszystko jest małe! Kupowane w dzieciństwie ciastka czy inne słodycze wydawały mi się dużo większe od tych, które teraz kosztowałem. Może to kwestia percepcji, ale gdy spytałem znajomych to potwierdzili, że teraz ciastka sa mniejsze. Cóż, biznes.

Wiele osób sięga po słodycze w stresie, by ukoić nerwy. Czym ty poprawiasz sobie nastrój?

 

Gdy jestem zdenerwowany, kupuje pakieciki z krakersami i serem topionym - takim bardzo przemysłowym, tłustym, kremowym, lekko słodkim. To mój sekretny przysmak na poprawienie humoru. I oczywiście lody - waniliowe. Czasem w nocy człowiek po prostu musi zjeść opakowanie waniliowych lodów.

Wróćmy jeszcze na moment do dzieciństwa. W jednym z rozdziałów przywołujesz pierwszy raz, gdy w Waszym domu na stole pojawiło się spaghetti bolognese - z rozgotowanym makaronem, z sosem z puszki i zepsutym parmezanem.

 

W tamtych czasach - były to lata 60. - przeżywaliśmy zachwyt obcą kuchnią - chińską, włoska, indyjską. Nagle można było kupić makaron spaghetti i sos boloński w puszce, a to była jakaś odmiana w stosunku do kotletów z ziemniakami. Anglicy nie są zbyt ryzykanccy, a to były takie kulinarne eksperymenty - dość bezpieczne, ale jednak doprawione szczypta adrenaliny.

 

Ja tej adrenaliny szukałem tez w książkach kulinarnych. Miałem poczucie, ze jedzenie może być bardziej ekscytujące ponad wspomniane kotlety z ziemniakami.

Jakie danie było dla Ciebie największym kulinarnym odkryciem?

 

Sushi! Bez cienia wątpliwości. Jak wspomniałem, Anglicy nie są zbyt skorzy do kulinarnych przygód, a wizja surowej ryby jedzonej z zimnym ryżem - no cóż, to nie brzmi zbyt pociągająco. Sushi było dla mnie wielką niespodzianką. Zaskoczyłem się, że to smakuje tak dobrze. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że sushi to nie tylko ten kawałek ryby i ryż, ale wszystkie dodatki, sposób, w jaki są zaaranżowane, podane -to czyni te potrawę. Gdy wziąłem do ust pierwszy kęs to miałem ochotę na jeszcze i jeszcze. Sushi lubię zresztą do dzisiaj i mam sporo szczęścia, że tuż obok domu mam świetny sushi-bar, dowożący zestawy do domu.

To odkrycie, a zdarzały się kulinarne rozczarowania?

 

Tak. największym był trufle. Naprawdę, w ogóle nie wiem, o co tyle zamieszania. Albo oliwa truflowa. No daj spokój! Wszyscy szefowie polewają nim wszystkie dania, bo myślą, ze tym zdobędą gwiazdkę Michelin. A chyba właśnie przez to jej nie dostaną (śmiech). Co innego kawior. Kawior w ogóle mnie nie rozczarował. (śmiech). Ale nie jadam go zbyt często.

Pierwsze samodzielnie ugotowane danie?

 

Kurczak w cytrynach. Potem był jeszcze deser, ale jego próba jego przygotowania zakończyła się spektakularną katastrofą (śmiech)

Patrząc na to, co proponujesz w swoich książkach, czy na łamach "The Guardian" nasuwa się na myśl "proste", "domowe". Czy właśnie taką kuchnię lubisz najbardziej?

 

Lubię proste, domowe gotowanie i jest tak od lat - zanim stało się to modne. Wydaje mi się, ze takie proste dania to najlepszy sposób na zachęcenie ludzi do tego, by zamiast kupować gotowe posiłki spróbowali ugotować coś sami.

Gdybyś miał komuś coś ugotować obiad, to

 

Pewnie przygotowałbym coś prostego. Mięso, dobrze przyrządzone, ale raczej nie jakiś ekskluzywny kawałek. Warzywa, ale nie rozgotowane. Może buraki, pasternak? Warzywa korzeniowe to tacy "zapomniani bohaterowie", warto, by wróciły do kuchni. W sumie, jak na to spojrzeć, to niewiele by się to różniło od obiadu, jaki pojawiał się w moim rodzinnym domu - z tą różnicą, że tu mięso było by ze zrównoważonej farmy, a warzywa nie byłyby rozgotowane, dobrze doprawione. Niby to samo, a inaczej.

Czy masz jakiegoś kulinarnego "św Graala", danie, które próbujesz przygotować, ale nie wychodzi tak, jakbyś chciał" ?

 

To tarta cytrynowa z bezą. Taką tarte robiła moja macocha i w jej wykonaniu to ciasto było przepiękne. testuję chyba każdy jeden przepis, jaki tylko wpadnie mi w ręce, ale wciąż jestem niezadowolony. To nie jest TA tarta. Nie jest idealna. nie taka, jak powinna być. Ale kiedyś dopnę swego, zobaczysz.

"Tost" jest nie tylko o jedzeniu, jest o ludziach i emocjach. Ta powieść jest bardzo intymna. Dlaczego zdecydowałeś się je tam zamieścić? Wspomnienia z jedzeniem było nierozerwalnie związane z ludźmi. Gdy zacząłem pisać, w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że nie można opowiedzieć tylko części historii, trzeba powiedzieć wszystko. nie było to łatwe i w pewnym momencie powiedziałem swojej redaktorce, że nie skończę tej książki. Ona wtedy odparła mi, że muszę ją skończyć, bo w mojej opowieści ludzie odnajdą własne emocje, swoje osobiste doświadczenia. Mimo to bałem się, że poszedłem za daleko. I byliśmy niepewni, jak książka zostanie przyjęta. Ale zostaliśmy pozytywnie zaskoczeni. Powieść kończy się, gdy Nigel ma 18 lat. Potem nie wiemy co się z nim dzieje. "Tost" to opowieść o chłopcu, o małym Nigelu.

*Nigel Slater - brytyjski dziennikarz i krytyk kulinarny, autor bestslellerowych książek kulinarnych, m.in. "Real Fast Food", "The Kitchen Diaries", dwutomowej "Tender" oraz autobiografii "Tost. Historia chłopięcego głodu", na podstawie której nakręcono film o tym samym tytule. Niegl Slater jest specjalnym gościem trzeciej edycji festiwalu Kuchnia+ Food Film Fest , na którym swoją polską premierę będzie miał film "Tost". Ugotuj.to jest patronem medialnym Festiwalu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.