Dla kogo gotujecie?
- Ja gotuję dla Marka... - A ja prawie nie gotuję. Jak już, to pizzę albo makaron... Że też Dorota to zjada... - Bo jest naprawdę smaczne! - No ja wiem, że mnie kochasz, ale ile można jeść makaron i pizzę... - W weekendy można... A jak się nauczysz czegoś innego, to też chętnie zjem...
Marek przez większość życia stołował się u babci, u mamy, u Doroty. Dopiero rok temu złapał bakcyla gotowania. Na razie poprzestaje na swoich kilku popisowych daniach oraz pieczywie. To on zajmuje się blogiem od strony technicznej, więc na rozwój umiejętności kulinarnych brakuje już czasu. Zresztą tutaj rządzi Dorota.
- Zaczęło się od tego, że nasza córka wyprowadziła się z domu I okazało się, że mam więcej czasu do zagospodarowania po pracy - mówi Dorota. - Koleżanka, wiedząc jak bardzo lubię gotować, podsunęła mi pomysł na założenie bloga... Dzięki temu mam większą swobodę kulinarną, która wcześniej była ograniczona przez małżonka i córkę oraz ich umiłowanie do kotletów schabowych i gołąbków. Teraz mam pełen luz, mogę gotować wszystko i wszystko będzie zjedzone bez marudzenia! Od kiedy prowadzimy bloga gotowanie angażuje mnie praktycznie bez przerwy - ciągle myślę, co ugotować, co trzeba dokupić, jak podać, jak to będzie smakować...
Kiedy byłam dzieckiem zupełnie nie interesowało mnie to, co dzieje się w kuchni, jako nastolatka tez się nie upierałam, kiedy mama mówiła: jeszcze się nagotujesz! Dopiero, kiedy przeprowadziłam się "na swoje" rozpoczęła się ta przygoda. Byłam dumna, kiedy moja świetnie gotująca mama chwaliła moją kuchnię, kiedy nas odwiedzała.
Co nam to dało?
Blog nauczył mnie systematyczności, żeby przygotować i wprowadzać przynajmniej te 3-4 przepisy na tydzień. Jednak ciągle daleko mi do ideału, bo wciąż uczę się, jak opanować chaos w kuchni - najczęściej przygotowuję kilka rzeczy na raz, a wtedy lepiej do kuchni nie wchodzić... Korzyści Marka wynikające z prowadzenia bloga są - jak sam mówi - bardziej namacalne - wśród nich jest... brzuch. - Ktoś to wszystko musi zjeść! Dzięki temu mam większą motywację do tego, by być bardziej aktywnym fizycznie, więc to rzeczywiście pozytywny efekt uboczny.
Ulubione
Dorota lubi owoce morza w każdej postaci (z wyjątkiem ostryg). Dodatkowo ostatnio zakochała się w dyni, której wcześniej nie dostrzegała. - Zaczęło się od programu Nigela Slatera i jego przepisu na dynię na ostro , która okazała się tak pyszna, że zapoczątkowała moją miłość to tego warzywa... Odpowiedź Marka jest prostsza... - Jeśli chodzi o przygotowanie - pizza. A jeśli o jedzenie, to... pizza.
Chciałoby się...
Zapytana o marzenia związane z gotowaniem, Dorota mówi, że jest szczęśliwa z tego, co do tej pory udało im się osiągnąć. - Ale jeśli kiedyś uda się połączyć prowadzenie bloga z podróżami i fotografią, będę przeszczęśliwa!
Marek zapowiada, że chętnie się pod te podróże podczepi, ale ma też swoje kulinarne marzenie. - Mieć kiedyś piec do pizzy z prawdziwego zdarzenia, taki kamienny, jak we włoskich restauracjach. Wtedy, mam nadzieję, będą się dopiekały spody w mojej pizzy... Póki co wypróbowałem już chyba ze dwadzieścia różnych przepisów na ciasto i kolejne dwadzieścia metod pieczenia (na blaszce, na kamieniu, w foremce, na foremce, na tacce...) - wciąż bez zadowalającego efektu. Chyba czas na nowy piekarnik...
Prowadzenie bloga jest czasochłonne - prawie jak drugi etat, ale bardzo przyjemne - fantastycznie jest mieć wspólne hobby, szczególnie kiedy finałem zawsze jest świetny posiłek - przyznają zgodnie małżonkowie.
Udało się!
Marek: Jako początkujący "kucharz" często podglądam inne blogi, jednak większość przepisów jest dla mnie nieprzydatna, bo niektóre szczegóły - oczywiste dla umiejących gotować - dla mnie były niejasne. Stąd nasz pomysł na zdjęcia i instrukcje krok po kroku, żeby takim lebiegom kulinarnym jak ja żyło się łatwiej.
Dorota: Sukcesem jest każdy komentarz zupełnie obcej osoby, która zrobiła coś według mojego przepisu i jej smakowało. To cieszy, bo po to właśnie powstał ten blog, żeby inni mogli krok po kroku przygotować coś fajnego i się tym cieszyć.
Cieszymy się też, że mamy coraz więcej powracających czytelników. Skupiamy się na żmudnej pracy przy pozycjonowaniu - są pierwsze efekty, więc i powody do dumy. Blog ma dopiero 6 miesięcy, a statystyki napawają optymizmem.
Mamy problem!
Dorota: Chyba każdemu od czasu do czasu zdarza się kulinarna porażka. Ostatnio przygotowywałam piernik, a wyszedł piękny zakalec. Myślę, że przygotowywanie kilku rzeczy na raz miało w tym niemały udział...
Marek nie do końca się z tym zgadza - Mi zawsze wychodzi, tylko za każdym razem jest odrobinę "inne". Lubię zasadę Monty Pythona: "Always look on the bright side of life", czyli zawsze szukam tych pozytywnych cech, nawet jak ewidentnie widać same negatywy...