Talerz pachnący tradycją

Na święta są w naszych domach od zawsze. Ten sam smak, aromat, co rok powracające wspomnienia... Świąteczne potrawy są tak oczywiste, że tak naprawdę mało się o nich dyskutuje, a wszelkie udziwnienia, udoskonalenia są, mało powiedzieć - niepożądane. Oczywiście te kulinarne rarytaski najlepiej smakują u mamy. To prawda niepodważalna. Jak ona to robi? Pewnie odpowie: po prostu! My postaramy się nieco bardziej wysilić.

W czym tkwi tajemnica i specyfika potraw wigilijnych i świątecznych? Może w tym, że przeważnie są spożywane tylko raz w roku. Być może wpływ na ich magiczny smak ma aura towarzysząca temu wydarzeniu? Kto wie? Na pewno klucz do idealnie przygotowanej potrawy świątecznej tkwi także w sposobie jej serwowania. Co dom, to obyczaj. Tak jak pomidorówka smakuje u każdego inaczej, tak też jest ze świątecznymi potrawami. Choć receptura jest bardzo podobna, posmak bywa różny. Jak się do tego wszystkiego zabrać, żeby i te święta były dobrze zapamiętane przez wszystkich, a szczególnie naszych domowników i gości? Oto nasz świąteczny przewodnik po tradycyjnych świątecznych potrawach. Nie tylko dla początkujących gospodyń domowych.

Niezastąpiona przekąska - śledź

Nie ma chyba polskiego domu, w którym nie znaleźlibyśmy wśród zimnych przystawek tej szacownej, poczciwej, sprawdzonej na wielu okazjach ryby. Podawana jest na rozmaite sposoby - pod pierzynką, w sałatce, śmietanie czy occie. Co odważniejsi proponują wersję z rodzynkami... Najbardziej chyba popularnym jest śledź w oleju z cebulką. Rybę moczymy około godziny w wodzie. Potem kroimy ją w paseczki, a następnie kosteczkę. Do tego siekamy cebulkę (jedna na cztery płaty ryby) i wykładamy warstwowo do słoika. Całość zalewamy olejem. Warto dolewać tłuszczu po przygotowaniu każdej warstwy, żeby potem uniknąć tworzenia się pęcherzyków powietrza między kawałkami ryby. Ostatnio ta bardzo tradycyjna wersja śledzia jest urozmaicana ogórkiem konserwowym. To udana kompilacja i potrawa wcale nie traci swego charakteru. Wprost przeciwnie - swojskość zostaje podkreślona.

Kapusta w postnym wydaniu

Można określić ją jednym słowem - pycha! Potrawa pełna uroku i niepowtarzalności. To jedno z tych dań, które przy innych okazjach w roku, raczej nie pojawia się na naszych stołach. Kojarzy się bezapelacyjnie z wigilią. Sekretem niepowtarzalnego smaku jest kilkakrotne podgrzewanie kapusty, a co się z tym wiąże - przygotowanie jej na kilka dni przed wigilią. Potrzebować będziemy około kilograma kapusty, szklankę suszonych grzybków, cebulę i przyprawy: liść laurowy, ziele angielskie, sól oraz pieprz. Grzybki moczymy na noc w lekko ciepłej wodzie. Nazajutrz gotujemy w tej samej wodzie, w której spędziły ostatnie kilka godzin. Kapustę gotujemy i odlewamy wodę ile będzie trzeba, aż osiągnie pożądany przez nas poziom kwasowości. Do garnka dolewamy grzybki z wywarem i zeszkloną na patelni cebulkę, przyprawiamy do smaku i gotujemy bez przykrycia, aż woda częściowo odparuje. Nic dodać, nic ująć.

Karp otulony galaretką

Bez niego nie ma świąt! Przeważnie jest serwowany smażony. Jednak, żeby był świeży i podany na ciepło, musiałby przed samą wieczerzą być przyrządzany. Na to nie zawsze jest czas. A do tego w kolejce na podgrzanie czekają jeszcze inne pyszne dania np. pierogi. Dlatego świetną alternatywą jest podanie karpia jako zimnej przekąski, w galarecie. Aby przyrządzić tę potrawę najpierw musimy ugotować wywar warzywny - z pęczka włoszczyzny, ziela angielskiego, szczypty soli i pieprzu. Gdy warzywa zmiękną, dodajemy do wywaru karpia pokrojonego w dzwonki. Ugotowaną rybę, wyjmujemy z garnka i oczyszczamy z ości. Odlewamy około dwóch szklanek wywaru, łączymy go z kieliszkiem białego wytrawnego wina i 5 łyżkami żelatyny spożywczej. Lekko tężejącą zalewę przekładamy na półmisek, na którym leży już rybka. Chłodzimy w lodówce, dekorujemy plasterkami cytryny.

Barszcz z uszkami absolutna konieczność!

Na ten jedyny w roku wieczór odrzućmy wszelkie kuszące "torebkowe" propozycje. Przygotowanie buraczanego wywaru wcale nie jest tak pracochłonne, jakby się mogło wydawać. Wkładu pracy wymaga jedynie lepienie uszek. Te można jednak przygotować sobie dużo wcześniej i zamrozić. Sam barszcz potrzebuje podczas gotowania nieco troski. To wszystko po to, by wydobyć z warzyw ten buraczany aromat no i kolor. Ten ostatni to podstawa udanej wigilijnej zupy numer jeden. Nie powinien być on zbyt blady - przezroczysty, ani przegotowany - brunatny. Aby osiągnąć taki efekt, podczas gotowanie trzeba dodawać nowe buraki, a te odbarwione wyławiać. Na początek na 4l wody, wkładamy 4 średniej wielkości buraki. Żeby wydobyć z warzywa to, co najlepsze, trzeba je pokroić dosyć drobno, ale nie za bardzo, żeby się nie namęczyć przy wyjmowaniu. W zupełności powinny wystarczyć talarki. Zupę wystarczy potem odrobinę przyprawić do smaku, nie za mocno, by nie przytłoczyć posmaku buraczanego koncentratu.

Odrobina słodyczy - mak z kluskami

Z roku na rok potrawa ta ma mniej zwolenników. Kiedyś, gdy słodycze nie były tak dostępne jak dziś, cieszyła się zdecydowanie większym zainteresowaniem, szczególnie u dzieci. To jedna z najprostszych wigilijnych potraw, a dla miłośników słodyczy, jedna z najpyszniejszych. Mak (jedno opakowanie) zalewamy wrzątkiem (tak, żeby go przykryć) i gotujemy. Następnie odcedzamy i przepuszczamy przez maszynkę dwukrotnie. Dla wybitnie leniwych lub ceniących sobie swój czas, stworzone zostały gotowe masy makowe. Warto się nimi wesprzeć. Masę mieszamy z makaronem, miodem (około pół szklanki) i bakaliami np. opakowanie mieszanki studenckiej. Słodycz ponad wszystko!

Na ugaszenie pragnienia, kompot z suszu

Cóż, smak bardzo charakterystyczny. Znienawidzony przez dzieci, hołubiony przez dorosłych. Głównie za wspomnienia, bo nutę smakową ma rzeczywiście dla tolerancyjnych podniebień. Jego skład jest bardzo prosty, ale i niesamowicie charakterystyczny. Potrzebne będą nam suszone owoce - można skorzystać z gotowej mieszanki, 2 litry wody oraz cukier - 3,4 łyżki. Niektórzy słodzą kompot miodem. Można też dodać szczyptę cynamonu i imbiru. To tak na rozgrzanie w chłodny wieczór.

Copyright © Agora SA