Karolina Leszczyszyn: Zaczęło się od nocnego pieczenia chleba. Kiedy czekałam na jego wyrośnięcie, trafiłam na artykuł o tematyce food art. Przeczytałam go z zachwytem. Następnego dnia pomyślałam, że skoro inni to potrafią, to ja też mogę spróbować. Zaczęłam czytać, szukać informacji. Na szczęście wielu wspaniałych kucharzy światowej klasy chętnie dzieli się wskazówkami, na przykład w internecie. Zaczęłam ćwiczyć, uczyć się technik. Teraz traktuję talerz jak płótno. Każdego dnia mam mnóstwo pomysłów.
Nie mam kierunkowego wykształcenia. Uczę się sama, staram się dotrzeć do jak największej liczby porad, przepisów i informacji. Wspierają mnie też zaprzyjaźnieni kucharze - podpowiadają, krytykują, dopingują.
Dekoruję dla rodziny i przyjaciół, dla siebie oczywiście też. Uwielbiam to! Za każdym razem są przyjmowane bardzo entuzjastycznie, co bardzo mnie cieszy i motywuje do dalszej nauki. Estetyka podania jest dla mnie równie ważna, co jakość i smak potrawy. Jedzenie może być ucztą dla wszystkich zmysłów.
Jadamy tak bardzo często, nawet najprostszą potrawę można podać pięknie i zajmie to tylko kilka chwil. Podanie makaronu, ziemniaków w sposób ładny zajmie parę sekund więcej, niż zwyczajne przełożenie ich z garnka na talerz.
Fot. Karolina Leszczyszyn
Przygotowanie stylizacji zaczynam od rysunku. Nie zawsze jest to rysunek talerza. Czasem są to kształty, kolory. Zdarza się, że zainspiruje mnie coś podczas spaceru, czytania książki. Staram się wówczas przenieść to na talerz. Nie używam specjalistycznych narzędzi, kupiłam dyspenser do sosów [buteleczka ze specjalnym "dzióbkiem", który ułatwia "rysowanie" sosem po talerzu, w sklepach internetowych dostępny od kilku złotych - red.], z braku podobnej butelki. Używam narzędzi, które każdy ma w domu, niekoniecznie w kuchni. Warto otworzyć szafki, szuflady i puścić wodze wyobraźni. W mojej szufladzie są nawet dłuta i śrubokręty, których używam niekiedy przy tworzeniu stylizacji.
Są to na pewno sezonowe warzywa i owoce. Staram się, by wszystkie używane przeze mnie składniki były lokalne i sezonowe. Kolory natury nie potrzebują dodatków, można z naturalnych składników stworzyć cuda.
Jedną z moich zasad jest niemarnowanie jedzenia. Kiedy planuję posiłek, zazwyczaj wiem, co mi zostanie. Wówczas planuję wykorzystanie tych składników. Z jednego białka można zrobić małą porcję makaroników, z zalegającego w szafce sezamu - lody, a z resztek różnych rodzajów mąki, upiec doskonały chleb. Moim odkryciem jest czerwona kapusta. Po pierwsze można ją podać na wiele sposobów. Po drugie, dzięki wywarowi z jej liści można zabarwić jedzenie na aż trzy kolory: niebieski, różowy i fioletowy. Dzięki kapuście stworzyłam moją ulubioną stylizację: bajkowy ogród. Moje córki były zachwycone.
Przejrzyjcie szafki! Jeśli nie macie kroplomierza, może w apteczce znajdziecie niepotrzebny. Jako dyspenser można wykorzystać butelkę po wodzie, taką, z której często piją dzieci. Wzory na talerzach świetnie tworzy się widelcem, łyżką, dnem płaskiego talerza. Zawsze przyda się obieraczka do warzyw. Stworzycie dzięki niej cienkie, równe plastry warzyw i owoców oraz wiórki sera. Oczywiście, można kupić wszystkie profesjonalne narzędzia, ale moim zdaniem zawsze warto najpierw wykorzystać to, co już mamy. Nie bójcie się też eksperymentować. I zmywajcie na bieżąco (śmiech).
Bajkowe stylizacje pani Karoliny wraz z jej komentarzami, w których wyjaśnia m.in. jak powstały, znajdziecie poniżej.
A jeśli stylizacje pani Karoliny wam się spodobały, możecie obserwować je również na jej stronie na Facebooku.
***
To również może was zainteresować:
Te japońskie lizaki to prawdziwe dzieła sztuki!
A gdyby makaron wyglądał TAK? Aż chce się gotować
Tak piękne, że aż szkoda jeść! Te słodkie dzieła hiszpańskiej artystki-cukierniczki was zauroczą
***
Chcielibyście dowiedzieć się, jak profesjonalnie stylizować dania? Zapraszamy na wyjątkowe warsztaty stylizacji Haps Workshop. Zajęcia prowadzi profesjonalna stylistka jedzenia, która pracowała w renomowanych restauracjach w Londynie oraz współpracowała ze stylistami z wydawnictw BBC - Beata Szmydki.
Tu po raz pierwszy przygotowałam "kawior" z octu balsamicznego. Dzięki obieraczce do warzyw cienkie plastry ogórka można dowolnie uformować. Starałam się całość utrzymać w tradycyjnej kolorystyce, tu też po raz pierwszy dekorowałam talerz przy użyciu rondla, konkretnie jego dna.
Wytrawne risotto z truskawkami, prosecco, czerwoną cebulą, serem i bulionem warzywnym. Dekoracja talerza to nic innego jak puree z czerwonej kapusty, w trzech odsłonach.
Podane z sosem czekoladowym, uformowanym za pomocą widelca, przyozdobione kwiatami przyniesionymi ze spaceru. Bardzo łatwa i miła dla oka prezentacja klasyki.
To właśnie dobry przykład wykorzystania resztek. Przygotowywałam szklane chipsy ziemniaczane, do których potrzebny jest tylko wywar z pieczonych ziemniaków. Ziemniaki wykorzystałam do przygotowania gnocchi. Wszystkie barwy są całkowicie naturalne.
Żywe, świeże kolory dodają jej uroku i lekkości. Znów: jedyne czego potrzeba to obieraczka do warzyw i mała butelka do sosu.
Stylizacja powstała z myślą o mojej córeczce. Mnóstwo kolorów, magiczny las i dziecięca radość. Pierś z kurczaka nadziewana szparagami, sos cytrynowy na bazie jednego z klasycznych francuskich sosów, ryż basmati ugotowany z wywarem z czerwonej kapusty, świeże warzywa ułożone na dressingu.
Pierwsza przygoda z jadalną ziemią i jednocześnie deser dla dorosłych: galaretka z szampana z truskawkami i świeżym rozmarynem.
To przelanie emocji na talerz. Wszystko tego dnia układało się źle, miałam okropny nastrój, stad wzięły się kolory i ostre krawędzie.