Raport na temat jakości żywności w Polsce opublikowała kilka dni temu Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Przedstawiono w nim wyniki kontroli, które przeprowadzono w II półroczu 2017 roku. Inspektorzy instytucji sprawdzili większość artykułów, które kupujemy na co dzień: makaron, mięso i wyroby mięsne, ryby i ich przetwory, przetwory mleczne, przetwory owocowe i orzechy, jaja, przyprawy, soki i nektary, oleje, miód oraz świeże owoce i warzywa. W raporcie nie podano jednak ani nazw produktów, których jakość została zakwestionowana przez inspektorów, ani wytwarzających je firm.
W przypadku mięsa i jego przetworów nieprawidłowości stwierdzono w 20 proc. (!) skontrolowanych partii. Główne zarzuty inspektorów? Zbyt niska zawartość mięsa w mięsie, za dużo wody w mięsie drobiowym, obecności składników niedozwolonych oraz takich, których nie uwzględniono na etykiecie (niestety raport nie podaje, o które składniki chodzi), a także niezgodna z deklarowaną na opakowaniu zawartość tłuszczu, białka i soli.
Apetyt odbiera również skład przypraw ziołowych. Zaniżona zawartość olejku eterycznego, obecność liści uszkodzonych przez szkodniki, a także samych martwych szkodników to jeszcze nic. W niektórych produktach odnaleziono bowiem... odchody gryzoni. Obecność martwych szkodników stwierdzono również w przypadku niektórych partii przetworów owocowych i warzywnych.
To również może cię zainteresować:
Ile razy w tygodniu powinniśmy jeść mięso? Jak dużo? Pytamy dietetyka
Schab 5-minutowy - brzmi kusząco, ale czy warto go ugotować? Mamy przepis krok po kroku
To, że jakiś składnik nie został wymieniony w wykazie składników danego produktu, nie zawsze oznacza, że go tam nie ma. Niektórym producentom zdarza się bowiem "zapomnieć" dopisać, że ich wyrób zawiera na przykład MOM (czyli mięso mechanicznie oddzielone) albo inne dodatki. Co gorsza, część wytwórców nic sobie nie robi z alergii pokarmowych i "zapomina" wspomnieć o zawartości alergenów w składzie swoich wyrobów. Przypominamy - alergen powinien być nie tylko wyszczególniony w składzie produktu, ale również podkreślony lub wyróżniony w inny sposób, by od razu rzucał się w oczy.
Okazuje się również, że niektóre makarony, które w składzie mają naturalną kurkumę, w rzeczywistości zawierają preparat aromatyczny, składający się z emulgatora - polisorbatu 80 (inaczej E433) oraz oleoryzyny kurkumy. Z kolei w sokach czy musach rzekomo "100-procentowych" inspektorzy natknęli się na dodane przez producentów substancje dodatkowe, np. przeciwutleniacze, a soki pasteryzowane opisywano jako "świeże" lub "świeżo tłoczone".
Czytaj także:
Ugotowany makaron odcedzasz i jeszcze płuczesz wodą? To nie zawsze dobry pomysł [WYJAŚNIAMY]
Pieczenie makaronu przed gotowaniem - hit czy kit? Testujemy prosty trik z internetu
Producenci prześcigają się w wymyślaniu sposobów, które skłonią nas do zakupu produktów, ale niekoniecznie pokrywają się z prawdą o ich wyrobach. Pół biedy, jeśli zamiast zgodnej z prawem formułki "oliwa z oliwek - składająca się z rafinowanej oliwy z oliwek oraz oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia" napiszą jedynie "oliwa z oliwek". Gorzej, że "tłoczony na zimno" olej może się okazać olejem rafinowanym, otrzymywanym przez ekstrakcję rozpuszczalnikiem.
Miód z Polski? Niekoniecznie. Okazuje się, że część producentów śmiało opisuje tak produkty, w których składzie znaleziono pyłki, które na pewno nie pochodzą z naszego kraju. Inspektorzy natknęli się również na "śliwki kalifornijskie" pochodzące z Chile oraz wyroby "górskie" produkowane na nizinach.
Zobacz również:
Jak kupić oliwę? Uważaj na oszustwa producentów, niewłaściwe opakowania i ceny
Choć coraz bardziej dbamy o jakość tego, co jemy, producenci niekoniecznie równie mocno dbają o to, co nam oferują. Według raportu IJHARS jakość produktów, zamiast się poprawiać, z roku na rok się pogarsza.
Nie jesteśmy pewni, czy naprawią to kary, które w związku z kontrolą nałożyli na producentów inspektorzy. Wydali oni 123 decyzje nakładające kary pieniężne na łączną kwotę ponad 250 tysięcy złotych oraz 129 grzywien w postaci mandatów karnych na kwotę ok. 30 tysięcy złotych.
Czy te kary są adekwatne do przewin producentów? Może i tak, ale co będzie, jeśli ktoś nieświadomie zje produkt, w którego składzie znajduje się szkodliwy dla niego alergen?
To również może cię zainteresować:
Polska firma wytwarza swojską kiełbasę ze... ślimaków. Wygląda jak zwyczajna - różni je cena