Mniejsze talerze, bo będziemy jeść mniej. Bardziej aromatycznie, pachnąco. Wykorzystamy kumin, bazylię, kolendrę, rozmaryn, chilli. Nowe domowe przetwory. Po prostu chutney. Zamkniemy w słoiczkach mieszankę ostro przyprawionych warzyw, owoców. To będzie AS. Talerz bez prezentacji. Ważny będzie produkt. Zwyczajnie. Różne gatunki sera na prostokątnym talerzu. I już.
Nie będziemy dekorować listkami, szczypiorkiem, cytrynką. Za to będziemy wiedzieć, jaki to ser i dlaczego pijemy TO wino. Będziemy intensywnie poznawać smak wina. Coraz bardziej osobiście.
A co w Qchni? Rewolucja. Postaram się pamiętać, co lubicie. Ale jak? Osobiście.
1 i 1/4 kg marchwi utartej na jak najdłuższe, cienkie paski
kawałek imbiru wielkości kciuka pokrojony w zapałkę
250 ml białego octu winnego
2 cytryny (skórka i sok)
150 ml wody
400 g cukru białego lub jasnego brązowego
4 łyżki miodu
2 łyżki świeżo zmielonych nasion kolendry
1 łyżka soli
3-4 suszone papryczki chilli
3 łyżki migdałów w płatkach
W misce wymieszać marchew, imbir, skórkę i sok z cytryny, cukier, miód, kolendrę, sól, ocet i wodę. Przykryć i pozostawić na noc. Następnego dnia przełożyć do garnka. Doprowadzić do wrzenia i gotować na wolnym ogniu 20 min. Następnie zwiększyć ogień i gotować 10-15 min, aż większość płynu odparuje. Papryczki chilli rozetrzeć na proszek. Wymieszać z migdałami i chutneyem. Gorący chutney przełożyć do słoików. Ma zaskakujący smak. Im dłużej jest przechowywany, tym bardziej intensywny i ostry. Doskonały do białego mięsa, ryb, sera, grillowanych warzyw. W kuchni indyjskiej chutney przyrządzony według tego przepisu nazywany jest "włosami anioła".