W USA tęsknię za śledziem - rozmowa z Anne Applebaum-Sikorską

Z Anne Applebaum-Sikorską,amerykańską dziennikarką i publicystką, laureatką nagrody Pulitzera, rozmawiamy o jej pierwszych kulinarnych doświadczeniach w Polsce, o bigosie, chłodnikach oraz nowej książce kulinarnej ?Przepisy z mojego ogrodu?.

MAŁGORZATA MINTA: Jak wyglądało Pani pierwsze spotkanie z kuchnią polską ? Czy pierwsze kulinarne wspomnienia to zachwyt czy raczej "betonowe dania", przywoływane przez P.J. O'Rourke'a?

 

ANNE APPLEBAUM-SIKORSKA*: Pierwszy raz, gdy przyjechałam do Polski - to był rok osiemdziesiąty siódmy - spotkałam w restauracjach "betonowe dania" - ale u znajomych także pyszne zupy, dania mięsne, pierogi.

Wspomina Pani, że zaczęła gotować po przyjeździe do Chobielina. Czy wcześniej gotowanie nie sprawiało Pani przyjemności?

 

Można powiedzieć, że wcześniej po prostu nie miałam na to czasu. Żeby dobrze gotować, trzeba mieć czas na eksperymentowanie, czytanie książek kucharskich, mieć dostęp do dobrych produktów. Tak się złożyło, że w Chobielinie miałam dostęp do świeżych warzyw, dobrego mięsa, jajek. Z tego było łatwiej coś przygotować, niż z produktów dostępnych wówczas w sklepach.

Jakie było pierwsze typowo polskie danie, które postanowiła Pani samodzielnie przygotować? I jakie były efekty?

 

Pamiętam, gdy mieszkałam jeszcze w Londynie, urządziłam duże przyjęcie, na którym podałam bigos; ugotowałam bardzo dużo bigosu. Znajomy z polski - Adam Zamoyski, który wtedy mnie odwiedził, stwierdził, że w domu pachnie jak na klatce schodowej w Warszawie - jak wiadomo kapusta ma bardzo specyficzny zapach.

 

Bigos często smakuje ludziom zarówno w Anglii i Stanach, ponieważ jest to dla nich całkowicie nowy smak.

Czy pamięta Pani swoje pierwsze polskie Boże Narodzenie? Jak się Pani podobały polskie wigilijne dania? Czy coś Panią zaskoczyło?

 

Nie pamiętam dokładnie pierwszych świąt w Polsce, natomiast bardzo posmakowała mi zupa grzybowa oraz sos grzybowy, który robi moja teściowa. Lubię także kompot z suszonych owoców, najlepszy jest zwłaszcza w zimowy wieczór. W polskiej tradycji zaskoczyło mnie dawanie siana pod biały obrus - u nas w domu tego nie było. Zresztą nasz sposób obchodzenia świąt różni się także pod innymi względami. Święty Mikołaj przychodzi dopiero rankiem 25 grudnia - oczywiście wchodzi kominem i zostawia prezenty pod choinką. Gdy dzieci wstają i schodzą na dół, mają wtedy niespodziankę. Mnie się podoba ten zwyczaj.

Co uważa Pani za swoją kulinarną specjalność? A jakie danie jest ulubionym daniem Pani rodziny? Moją kulinarną specjalnością są różne dania z warzyw. Lubię podawać do pieczonego mięsa rukolę z parmezanem, także pieczonego bakłażana oraz sałatkę z ziemniakami i fasolą. Takie zestawienie mięsa z sałatkami bardzo mi smakuje. Jeśli zaś chodzi o ulubione dania mojej rodziny, to mąż lubi dziczyznę i gulasz z sarniny, syn Aleksander zupę pomidorową z makaronem, a Tadziu naleśniki z powidłami.

A jakie danie najchętniej Pani przygotowuje gdy ma zły nastrój - co jest Pani "comfort food"?

 

Rosół jest zdecydowanie najlepszy, szczególnie, gdy jest zimno na zewnątrz.

Czy w Pani kuchni czuć jeszcze amerykańskie wpływy? Czy są jakieś amerykańskie dania, z którymi nie chce się Pani rozstać i dalej je przygotowuje?

 

W mojej kuchni można zauważyć wiele amerykańskich wpływów. Cały czas gotuję w jakimś stopniu po amerykańsku, co zresztą widać w książce. Styl amerykański jest stylem fusion, w którym używa się różnorodnych produktów, przypraw z różnych kultur.

W swojej książce tropi Pani historię potraw, ich pochodzenie. Historia którego z dań wydała się Pani najciekawsza?

 

Z pewnością jedną z ciekawszych historii potraw jest historia nazwy befsztyku tatarskiego. Jego nazwa wywodzi się od koczowniczych plemion tatarskich, które walczyły u boku Władysława Jagiełły pod Grunwaldem w 1410 roku. Podobno żywili się oni surowym mięsem, które wozili przy sobie, pod siodłem, ponieważ nie mieli czasu, aby je ugotować czy upiec. Taka jest legenda.

Czy jest jakiś produkt albo danie, którego Pani zdaniem Polacy używają za rzadko?

 

Myślę, że w można byłoby częściej sięgać po dynię, potrawy z niej są przecież bardzo dobre. Świetnie smakuje pieczona dynia, także zupa dyniowa. Można nawet przygotować pierogi z dyni.

 

Za granicą kuchnia polska jest postrzegana głównie przez pryzmat pierogów, kiełbasy i ewentualnie gołąbków.

A jakie dania przygotowuje Pani gościom z zagranicy, którzy Państwa odwiedzają? Co, Pani zdaniem, powinno ich "powalić na kolana"?

 

Latem najczęściej przygotowuję dla gości chłodnik, natomiast zimą żurek. To są potrawy, które zawsze się sprawdzają, smakują. I nie są dobrze znane poza Polską.

Za jakim polskim smakiem tęskni Pani będąc w USA?

 

Chyba za śledziem. Bardzo trudno znaleźć w Stanach dobrego śledzia.

 

*Anna Applebaum-Sikorska - wybitna amerykańska pisarka i publicystka, felietonistka "The Washington Post" oraz "Slate". Była warszawska korespondentka "The Economist" i zastępczyni redaktora naczelnego londyńskiego tygodnika "The Spectator". Ukończyła Uniwersytet Yale; była stypendystką programu Marshalla w London School of Economics i St Antony's College w Oksfordzie. Za swoją pierwszą książkę Między Wschodem a Zachodem otrzymała w 1996 roku nagrodę im. Adolpha Bentincka, a za Gułag w 2004 roku Nagrodę Pulitzera. Jest żoną Radosława Sikorskiego; mają dwóch synów - Aleksandra i Tadeusza.

 

Wraz z przyjaciółka, amerykańską dziennikarką Danielle Crittenden jest autorką książki kulinarnej "Przepisy z mojego ogrodu" (Wydawnictwo Literackie), która właśnie trafiła do księgarń.

Copyright © Agora SA