Wielki Gościniec Litewski - reaktywacja

Najlepsze pierogi, jakie kiedykolwiek nawiedziły Mazowsze i Podlasie wychodzą - wiadomo - spod rąk Solejukowej. Ale nie dziś. Słynna gospodyni z serialu "Ranczo", osoba o wielu talentach, z wypiekami na policzkach właśnie szykuje na świąteczny stół wójta całą baterię potraw wigilijnych: będzie śledź z cebulką w lnianym oleju, pstrąg faszerowany w galarecie, karp po żydowsku, barszcz czerwony z uszkami, kapusta z borowikami, pierogi z kapustą i grzybami, kulebiak, kompot z suszu, kluski z makiem oraz kutia. Aż korci, żeby zapytać, jak sobie poradzi z tym wszystkim, nieszczęsna. Wszystko będzie dobrze, Solejukowa w swej filmowej kuchni nie jest sama.

Na planie zdjęciowym, jak zwykle, prace wre od bardzo bladego o tej porze roku świtu. Jednak mimo burego koszmaru za oknem, ekipie "Rancza" ślina cieknie brodą do samych kolan, a miłe podniecenie narasta, jak tylko wtedy, kiedy na stołach pojawiają się dania niezwykłe. Potrawy wyglądają wytwornie, pachną jeszcze lepiej, bo to nie żadne filmowe atrapy, a dania najprawdziwsze, które dla Solejukowej przygotowała z największą fachowością Bożena Polak-Stojanowa, właścicielka restauracji  Zaścianek Polski z Siedlec.

Pyzy i bęcwały

Restauracja Zaścianek Polski dzięki swojej doskonałej kuchni, opartej na świeżych, naturalnych, kupowanych lokalnie produktach, zyskuje wśród podróżujących po Mazowszu i odwiedzających Siedlce coraz większą renomę. Goście pochłaniają tu potrawy o mazowieckim rodowodzie: pyzy, pierogi, bęcwały, zrazy wołowe, żur staropolski, chłodniki, oznaczone certyfikatem Dziedzictwa Kulinarnego Mazowsza. Do tego leje się piwo z tutejszych browarów. Ale trzeba wam wiedzieć, że Zaścianek Polski, jako lokal nawiązujący do gastronomicznej spuścizny regionu nie jest w tych stronach sam.

Dwór MościbrodyDwór Mościbrody Dwór Mościbrody, fot. M. Buttitta Dwór Mościbrody, fot. M. Buttitta

Kilka lat temu Bożena Polak-Stojanowa wraz z koleżankami po fachu, Małgorzatą Borkowską, właścicielką wspaniałego Dworu Mościbrody oraz Małgorzatą Zaranek, właścicielką wiejskiego obiektu Retro - Skibniew postanowiły nie robić sobie konkurencji, a konstruktywnie współpracować i stworzyć sieć lokali, które podróżnemu zagwarantują kulinarną jakość, wspartą atrakcjami o charakterze turystycznym. I tak powstał pierwszy na Mazowszu Szlak Kulinarny, który nazwały Michą Szlachecką . Bo czy to w siedleckim Zaścianku, czy w mościbrodzkim dworze, czy w skibniewskiej hacjendzie, skosztujesz, gościu wędrowny, kuchni magnackiej, szlacheckiej, ale też mieszczańskiej i chłopskiej. Każde z tych miejsc stworzonych przez trzy pełne energii i inwencji kobiety jest inne, każde cię czymś innym zaskoczy.

Z dworskich stawów

I tak Zaścianek Polski , bo od niego zaczęliśmy, prócz doskonałych dań polskich uraczyć może fantastyczną jagnięciną z aurą ukochanych Bałkanów Bożeny Polak-Stojanowej. Zaś na tyłach restauracji (wejście z równoległej ulicy) znajduje się sklep pełen tutejszych, ekologicznych produktów i wyrobów, od lokalnych serów po domowe pasztety, od wyciskanych soków owocowych po piwa, od ziaren wszelkich po ekologiczne wypieki. Dwór Mościbrody , prócz wykwintnej restauracji serwującej wędliny i wszelkie mięsiwa z własnych hodowli i własnych wędzarni państwa Borkowskich, słynie z karpia! Tak, karpia, a właściwie karpi świeżo odławianych z zajmujących powierzchnię blisko stu hektarów dworskich stawów. Miłośnicy tej ryby powinni koniecznie spróbować mięciutkiego, jeszcze ciepłego karpia wynoszonego z dworskiej wędzarni. I przekonać do niego tych, którzy wielbicielami karpia nie są. Co akurat, ze względu na zaskakujący smak ryby, nie jest trudnym przedsięwzięciem.

Turniej rycerzyTurniej rycerzy fot. M. Buttitta fot. M. Buttitta

Jeść jak rycerz

Na deser kuchnia proponuje słynny tutejszy tort bezowy i, na przykład, koncert szopenowski we dworze, przejażdżkę bryczką, albo łódką po stawach. A  gigantyczna karczma w stodole czeka na amatorów wiejskich klimatów. Retro, trzeci obiekt ze Szlaku Kulinarnego Micha Szlachecka, znajduje się tuż za wsią Skibniew. Tu już czycha na gościa Małgorzata Zaranek z rycerską kolacją, ale  zanim biesiadnicy w w blasku ognia zasiądą do jadła w drewnianych misach i zanim zaczną spożywać to jadło rękoma lub drewnianymi kopyśćmi, wcześniej muszą przyoblec rycerskie stroje. Jadło jest przednie, również z tutejszych hodowli, wędzarni, łąk, pól i pieców, a do tego własne warzywa i przetwory. Warto zapamiętać, że przednie wędliny, pasztety, ryby, przetwory, oryginalne nalewki są zawsze do kupienia we wszystkich miejscach Michy Szlacheckiej.  Zresztą o nalewkach - sza! bo w głowie wiruje na samą myśl.

Od Warszawy po Wilno

Czytelniku, uwaga! Na podwórcu Retro-Skibniew , w ruskiej bani bąbelkuje specjalne piwo sprowadzane do kąpieli z pobliskiego browaru.To tylko część atrakcji Szlaku Kulinarnego Micha Szlachecka, wyróżnionego - co warto podkreślić - nagrodą Eden 2015 przyznawanej najciekawszym destynacjom roku. Atrakcji w tych stronach jest wciąż więcej i więcej, ciągle powstają nowe, bowiem... Micha Szlachecka nie jest sama. Ten nieduży, choć interesujący szlak kulinarny, znalazł się nieoczekiwanie w obrębie innego szlaku, turystycznego, zwanego Wielkim Gościńcem Litewskim . Nazwa nie jest nowa. Przypisana była do najważniejszej drogi komunikacyjnej, handlowej i pocztowej, jaka biegła przez te mazowiecko-podlaskie knieje w XVII i XVIII wieku. Szlak zwano też Wielkim Traktem Warszawa - Wilno, gdyż podróż do Wilna tym traktem komunikacyjno-pocztowym początek swój miała w Warszawie, w budynku na Krakowskim Przedmieściu 25, w którym był siedzibą Saskiej Poczty, prowadziła przez Sulejówek, Stanisławów, Liw, Węgrów, Sokołów Podlaski, Drohiczyn, Granne, Bielsk Podlaski, Białystok, dalej przez osady tatarskie, Sokółkę i dalej do Grodna, a stamtąd właśnie do Wilna. Podróżowali nią królowie, kupcy, bandyci. Po drodze podróżni mijali kolejne gospody, zajazdy, którymi usłany był Gościniec. I stwierdzenie, że była to droga usłana różami, było by mocno przesadzone. Dawne gospody bowiem wiały grozą, należało mieć się na baczności, by nie zostać złupionym do imentu, albo też nie złapać francy. (Co jest zarzewiem do kolejnej, odrębnej opowieści, która utkana będzie tak makabrycznymi, jak i sensacyjnymi wątkami).

Wielki Gościniec Litewski - mapaWielki Gościniec Litewski - mapa Małgorzata Buttitta

Zamek przyjazny motocyklistom

Na długie lata, głównie przez dewastację tej części kraju przez opresyjny zabór rosyjski, szlak popadł w niełaskę ludzkiej pamięci. Aż tu nagle... Przypomnieli sobie o nim ludzie. Pomysł na reaktywowanie Wielkiego Gościńca Litewskiego jako szlaku turystycznego powstał w Ośrodku Kultury w Sokołowie Podlaskim. Ówczesna dyrektor Sokołowskiego Domu Kultury - Maria Koc - etnograf, zafascynowana wspomnieniami dawnych podróżników, bogatym dziedzictwem kulturowym regionu i świadoma jego potencjału, zaprosiła lokalną społeczność oraz władze samorządowe do współpracy. Do pomysłu dołączyły kolejno muzea regionalne leżące wzdłuż szlaku, Urzędy Miejskie, Lokalne Grupy Działania, no i miejsce strategiczne dla projektu, Muzeum Zbrojowni na Zamku w Liwie. Rycerski Zamek w Liwie szybko stał się matecznikiem Lokalnej Organizacji Turystycznej Wielki Gościniec Litewski, a jego dyrektor, Roman Postek, nie spycha intruzów do fosy, nie pławi w Liwcu, nie rzuca wilkom na pożarcie, ba! nawet nie szczuje ponoć straszącą po nocach Żółtą Damą, niejaką Ludwiką, a chętnie użycza zamkowych komnat i błoń na rozmaite inicjatywy już funkcjonujące na szlaku, jak słynne historyczne rycerskie turnieje, czy nowocześniejsze nieco zloty motocyklistów na swych wspaniałych maszynach.

Zamek w LiwieZamek w Liwie fot. M. Buttitta Rycerski Zamek w Liwie, fot. M. Buttitta

Kuchnia multi kulti

Celem nadrzędnym projektu wskrzeszenia Wielkiego Gościńca Litewskiego była nie tylko wspólna promocja regionu, zwłaszcza małych miejscowości zapomnianych przez turystów odwiedzających tę część Mazowsza i Podlasia, a potem jadących przez białoruskie Grodno w kierunku Litwy ale także poznanie różnorodności krajobrazów kulturowych, niezwykłej przyrody, wybitnych postaci, wspaniałych zabytków. No i nie zapomniano o tym, co nas tu interesuje najbardziej: o oryginalnej kuchni mazowieckiej, podlaskiej, żydowskiej i tatarskiej, a w końcu białoruskiej i litewskiej. Zorganizowany w tym roku już po raz drugi na Zamku w Liwie Międzynarodowy Turniej Smaków cieszy się coraz większym zainteresowaniem społeczności lokalnych, gości zagranicznych oraz mniejszości narodowych. Turniej ma również swego patrona: jest nim Wojciech Wielądko, autor jednej z pierwszych książek kucharskich, jakie ukazały się w języku polskim, a który urodził się tu, na Ziemi Liwskiej. I to o puchar jego imienia walczą kulinarni zawodnicy.

Pierogi z żubra, kawa z żołędzi

Doceniono smaki lokalnych nalewek serwowanych w gospodarstwie agroturystycznym Pod Gwiazdami niedaleko Węgrowa, pierogi z mięsa żubra z leśnych ostępów i wspaniały deser Marcinek z Hajnówki podawany w restauracji Lipcowy ogród w Hotelu Podlasie w Białymstoku, specjały kuchni tatarskiej serwowane w gospodarstwie agroturystycznym Tatarska Jurta w Kruszynianach, domowe przysmaki sporządzone według rodzinnych receptur w gospodarstwie agroturystycznym Zielona Dolina na skraju Puszczy Knyszyńskiej. Próbowano z podziwem prawdziwych rarytasów z Podlasia, jak kumpiak podlask i czy kindziuk sokólski , które od lat przygotowuje wedle tradycji gospodarstwo agroturystyczne Łukasza Ancypo z okolic Sokółki. Penetrując szlak Wielkiego Gościńca nie można nie posmakować także nagrodzonej w czasie tegorocznego Turnieju Smaków w konkursie na "Gościniec z Podróży" czyli pamiątkę kulinarną - kawy żołędziówk i z Gminy Wielkie Dębe, którą pijał sam Fryderyk Chopin czy zdobywcy drugiej nagrody, Sera Carskiego wprost z Hajnówki.

Chodzić po palach

Niektórzy turyści są w stanie przemierzyć wiele kilometrów, by zjeść pierogi "zaguby" z restauracji Zamkowej w Drohiczynie, słynącej także z gościnnej atmosfery oraz najlepszych dań kuchni regionalnej. Już jest co degustować, jest czym cieszyć oko, a nawet jest co zabrać ze sobą, jako gościniec z podróży. A impreza się dopiero rozkręca. Latem Wielki Gościniec Litewski, jakby głosem z odmętów historii, przypomniał o sobie sam. Oto w tym roku, w wyniku wielkiej suszy, w okolicach wsi Granne, jak za skinieniem magicznej różdżki, wyłoniły się właśnie z odmętów Bugu resztki dawnego traktu. Zainteresowanie było tak ogromne, że w czasie ostatniego lata ta mała wieś stała się jednym z miejsc najchętniej odwiedzanych przez turystów z całej Polski. Niżej podpisana też nie wytrzymała i gnana ciekawością pojechała, by choć dotknąć resztek kamiennego nasypu i drewnianych pali, które wyjrzały spod wody.

Wielki Gościniec Litewski - podczas suszy wyłonił się z wodyWielki Gościniec Litewski - podczas suszy wyłonił się z wody Małgorzata Buttitta fot. Małgorzata Buttitta

Wyboiste drogi kulinarnej historii

Zachwyt był tak wielki, że nie zdążyła na inne, ważne wydarzenie w zasięgu szlaku, a mianowicie do Muzeum Ziemi w pobliskim Ciechanowcu na doroczne Święto Chleba . Ale przecież kolejne Święta Chleba będą, a czy uda się jeszcze kiedyś zobaczyć resztki Wielkiego Gościńca - kto to wie? Wątków do prześledzenia wzdłuż Wielkiego Gościńca Litewskiego co niemiara: Wschodnie Mazowsze, Podlasie, kawał historii Obojga Narodów, dzieje wielokulturowych wschodnich rubieży Europy, karczmy przydrożne, stare książki kucharskie, sielskie klimaty, dbałość o dobre, naturalne jedzenie. A wszystko spięły, niczym klamrą, zaściankowe specjały Solejukowej, która całkiem mimo woli, niezamierzenie, wręcz bezwiednie wyprowadziła nas na wyboiste drogi kulinariów i historii Wielkiego Gościńca Litewskiego.

Więcej o:
Copyright © Agora SA