W kuchni Australii najważniejsza jest świeżość produktów

Dla nas wszystko obraca się wokół świeżości, lubimy proste smaki, niezbyt skomplikowane dania, mówi o kuchni australijskiej Jean Dunn, ambasador Australii w Polsce.

,Pani Ambasador Australii w swojej rezydencji,Pani Ambasador Australii w swojej rezydencji Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl / -A/n2~%@Xvr:?_L/{~fkZ{E*.s5 Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta / -A/n2~%@Xvr:?_L/{~fkZ{E*.s5

Australia to kraj słoneczny, pogodny i otoczony ciepłym morzem. Tak my widzimy go z drugiej półkuli. Co tu się jada?

Jean Dunn: Kochamy świeże owoce morza i ryby, absolutnie uwielbiamy ostrygi. Mamy 32 tys. km linii brzegowej. Mamy zarówno ryby z zimnych wód, jak i ryby tropikalne. Nie podajemy do nich sosów, są tak świeże, że nie potrzebują dodatków. Serwujemy je smażone, tylko z cytryną. Kupujemy np. dwa kilo super świeżych krewetek, dopiero co ugotowanych, stawiamy je na środku stołu z dobrym chlebem i to wystarcza za obiad.

Co Australia eksportuje?

Eksportujemy dużo, 80% tego, co produkujemy. Jesteśmy największym eksporterem wołowiny na świecie. Eksportujemy owoce, np. mango. Australia jest po przeciwnej stronie równika niż Azja, więc kiedy nasze mango jest w pełni sezonu - od listopada do lutego, w Azji mango nie dojrzewa. Eksportujemy świeże mleko do Singapuru, wielką ilość krabów do Chin. Dla nas wszystko obraca się wokół świeżości, lubimy proste smaki, niezbyt skomplikowane dania. Właściwie zawsze są dostępne świeże i dojrzałe owoce i warzywa.

Prawdziwy raj. Jaka jest kuchni Australii? Macie aborygeńską kuchnię rdzenną i dużo obcych wpływów.

Imigranci przywieźli ze sobą interesujące warzywa jak brokuły czy jarmuż. Dzięki klimatowi w Australii można uprawiać wszystko. I tak robimy. Kiedy byłam mała, nie wiedziałam co to limonki, dopiero później zaczęto je uprawiać.

,Pani Ambasador Australii w swojej rezydencji,Pani Ambasador Australii w swojej rezydencji Fot. Agata Grzybowska / Agencja Fot. Agata Grzybowska / Agencja

Gdy myślisz o dzisiejszej kuchni Australii, to o czym myślisz?

O pięknych, świeżych owocach morza, sałatach przyprawionych na sposób azjatycki albo bliskowschodni, o australijskim winie oraz o widoku na ocean.

A jak smakowała Australia Twojego dzieciństwa?

Rozgotowanymi warzywami i ziemniakami. I jeszcze większą ilością ziemniaków.

Wiele zawdzięczacie zatem imigrantom.

Tak, zdecydowanie. Dwadzieścia pięć procent Australijczyków nie urodziło się w Australii. Jesteśmy nazywani państwem imigrantów. Australijczycy uwielbiają różnorodność, kochają  podróże do nowych miejsc, nowe jedzenie także. Może dlatego, że nie mamy tradycji, których się trzymamy, te nowe wpływy są popularne i lubiane. Imigranci przybyli głównie po II wojnie światowej. Przywieźli włoskie, greckie czy tajskie delikatesy. Australijczycy nie mają specjalnych tradycji kulinarnych, nie myślą: "muszę zrobić coś w określony sposób". Mogą robić wszystko i przyrządzają dania w różny sposób.

W Kalifornii też nie podąża się za żadną tradycją. Klimat jest tam równie łaskawy, możesz wszystko uprawiać, rośnie wino, cały rok są dostępne świeże produkty.

W Australii mamy charakterystyczne smaki, np. azjatyckie. Wybitni kucharze bawią się smakami, ingrediencjami. Nie są przywiązani do żadnej szkoły, najważniejsza jest dla nich świeżość produktów.

Jaka kolacja szczególnie zapadła Ci w pamięć?

Razem z moim 26-letnim synem i z kilkorgiem jego znajomych byliśmy w restauracji Chin Chin w Melbourne, w dzielnicy industrialnej, pofabrycznej. W tej restauracji jest niewiarygodnie dobre azjatyckie jedzenie interpretowane na sposób australijski. Wszystko umieszcza się na środku stołu, to nie są indywidualnie podawane posiłki. W Australii dzielimy się jedzeniem. Przystawki i główne dania zawsze stawiane są na środku stołu. Próbujemy dzięki temu różnych smaków, możemy wybierać.

Australia to kraj wina. w 1975 r. z Australii wyeksportowano 600 tys. butelek. W 2004 już 700 mln. To wzrost o 100 000%, największy we współczesnej historii wina (za: Winicjatywa ). Niebywałe.

To ogromny biznes eksportowy. Wino jest oczywiście obecne na australijskim stole, rozpowszechnione. Mamy różnorodne szczepy winogron, produkujemy, m.in. Shiraz, Cabernet Sauvignon, Chardonnay, Rieslingi, Viogner, Pinot Noir, Merlot, Tempranillo. Gdy zmieniło się jedzenie, zmieniło się też wino. Szefowie kuchni mają teraz często restauracje przy winnicach, w kompleksowej ofercie jest tam wino, jedzenie i piękne widoki. Ludzie robią tygodniowe czy dwutygodniowe objazdy po winnicach, podróżując od jednej winnicy do kolejnej, np. w regionie Hunter Valley , który znany jest z semillon.

A kiedy byłaś mała, to twoi rodzice pili w domu wino?

Nie, nigdy. Oni mogli pić ewentualnie sherry. Cała kultura zmieniła się dramatycznie od lat 80 XX wieku.

Czy jest widoczne małe, organiczne rolnictwem, czy tylko to wielkie, globalne?

Restauratorzy szukają mleka owczego od młodych owiec, domowej roboty koziego sera. Wytwórcy zaczęli więc dostarczać np. mleko od zwierząt karmionych rozmarynem.

Czy jest coś za czym tęsknisz, będąc za granicą?

Za australijskimi ptakami. Mamy piękne, duże, kolorowe papugi, swobodnie latają, wpadają do naszych ogrodów.

Ale nie jecie ich?

Nie (śmiech). Ponieważ nie mamy zimy, te ptaki nie odlatują. Są zawsze - wielkie, głośne i kolorowe. Jeśli pytasz o to za czym tęsknię, to właśnie za tym, ale radzę sobie z tym!

Rozmawiała Monika Kucia

,Pani Ambasador Australii w swojej rezydencji,Pani Ambasador Australii w swojej rezydencji Fot. Agata Grzybowska / Agencja Fot. Agata Grzybowska / Agencja

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA