Testujemy kuchenne urządzenie wielofunkcyjne z Lidla. Co z jakością?

Od poniedziałku 4 grudnia w sklepach sieci Lidl ponownie można kupić sprzęt, który odpowiada charakterystyką jednemu z najpopularniejszych urządzeń wielofunkcyjnych i liderowi na rynku. Rok temu go testowaliśmy. Jak się sprawdził?

Obecnie wraca moda na kuchenne urządzenia wielofunkcyjne, w tym zarówno wszelkie multicookery czy urządzenia wielofunkcyjne. Z ich pomocą można przygotować nie tylko zupy czy koktajle, ale również ubić białka lub śmietanę, posiekać lub zmielić orzechy, a także ważyć produkty. Oryginał to jednak spory wydatek. Nowy sprzęt najbardziej rozpoznawalnej marki na rynku kosztuje blisko 5000 zł, za używany zapłacimy od 2500 zł do nawet 4000 zł.

Nie zmienia to faktu, że wielu posiadaczy bardzo chwali go za wszechstronność, wytrzymałość (wielu moich znajomych używa go od kilkunastu lat, albo dłużej), a także możliwość zdrowego gotowania. Jest jednak również mnóstwo sceptyków, który nie widzą potrzeby płacenia tak wysokich kwot za sprzęt kuchenny.

Okazuje się jednak, że podobne urządzenie możemy kupić również w Lidlu - i to w cenie o wiele niższej od oryginału. Za Monsieur Cuisine Plus trzeba bowiem zapłacić 888 zł.

Skąd ta różnica cenowa? Według sieci Lidl, której zadaliśmy to pytanie: "Niskie, atrakcyjne ceny naszych produktów są wynikiem konsekwentnie realizowanej strategii produktowej, efektywnej pracy, a także skali naszych działań".

Mieliśmy możliwość „przedpremierowego” przetestowania urządzenia z Lidla. Jak wypadło?

Wygląd zewnętrzny i wyposażenie

Sprzęt z zewnątrz robi bardzo pozytywne wrażenie. Ma białą obudowę z twardego plastiku, czytelny wyświetlacz i 2,2-litrową misę ze stali nierdzewnej. Misę z wierzchu można zamknąć grubą i szczelną plastikową pokrywką. W jej środku jest dozownik z przezroczystego plastiku, który można wyjąć. W ten sposób do środka misy można dodawać składniki, bez zdejmowania pokrywki (pracujący sprzęt - zwłaszcza podczas intensywnej pracy - lepiej najpierw zatrzymać). Na wierzchu misy można również zainstalować spory, dwupoziomowy pojemnik do gotowania na parze.

Wewnątrz misy znajdują się grube, metalowe ostrza. Wyglądają bardzo porządnie (jak radzą sobie z siekaniem dowiecie się dalej). Na nich można zainstalować mieszadło, którym można m.in. ubić białka lub śmietanę (minimum 2 białka lub 200 ml śmietany).

Testujemy odpowiednik Thermomixa z LidlaTestujemy odpowiednik Thermomixa z Lidla Fot. archiwum prywatne

Urządzenie ma również wbudowaną wagę (to ta srebrna płytka po lewej stronie). W zestawie dostępna jest też szpatułka, pomocna podczas zdejmowania masy, która zgromadziła się na brzegach misy, albo wyjęcia jej z misy.

Co można przygotować z jego pomocą?

Choć na testy urządzenia miałam jedynie dwa dni (a konkretnie dwa wieczory), postarałam się wykorzystać je do przygotowania kilku różnych dań. Ale po kolei.

Test 1. Miksowanie

Ze względu na to, że nie posiadam i nie miałam jeszcze możliwości korzystania z urządzenia tego typu, zaczęłam zachowawczo (i sezonowo) - od zupy krem z dyni. Okazało się, że urządzenie Lidla radzi sobie z tym bardzo dobrze. Najpierw podsmażyłam w nim cebulę z czosnkiem (odpowiada za to funkcja Roast). Następnie dorzuciłam obraną i pokrojoną w kostkę dynię i podlałam odrobiną wody. Teraz wystarczyło tylko ustawić temperaturę (dysponujemy zakresem od 37 do 135 stopni Celsjusza), szybkość mieszania i czas, a następnie nacisnąć przycisk Start. Po mniej więcej godzinie powolnego duszenia (w trakcie której co jakiś czas sprawdzałam jak przebiega przygotowywanie potrawy, dolałam nieco płynu, by osiągnęła odpowiednią konsystencję i doprawiłam ją), miałam gotową zupę. A ubrudziłam tylko jedno urządzenie, zamiast garnka i blendera.

Zupa krem z dyni, przygotowana w urządzeniuZupa krem z dyni, przygotowana w urządzeniu Fot. archiwum prywatne

Test 2. Wyrabianie ciasta

W drugim podejściu postanowiłam sprawdzić jak radzi sobie urządzenie z zagniataniem ciasta drożdżowego. Odpowiadają za to te same ostrza, których używamy do siekania i mieszania. Tym razem jednak, dzięki funkcjii Knead, mieszają one ciasto raz w jedną, raz w przeciwną stronę. Dzięki temu uzyskałam bardzo dobrze zagniecione, elastyczne ciasto, które odstawiłam do wyrośnięcia.

Zagniatanie ciastaZagniatanie ciasta Fot. archiwum prywatne

Test 3. Siekanie

Po dwóch pierwszych, "lekkich" próbach przyszła pora na coś trudniejszego. Do misy trafiły więc różne rodzaje orzechów: laskowe, włoskie i - najtwardsze - migdały. Przy mocy siekania ustawionej na 7 poziom (z 10 możliwych), zostały rozdrobnione do satysfakcjonującego mnie poziomu w ciągu 4-5 sekund. Całkiem nieźle - i mówię to jako posiadaczka blendera i malaksera jednej z bardziej znanych marek.

Orzechy przed siekaniemOrzechy przed siekaniem Fot. archiwum prywatne

Zmiksowane orzechyZmiksowane orzechy Fot. archiwum prywatne

Na zdjęciach powyżej: orzechy przed i po posiekaniu

Test 4. Przetwory

Ze względu na to, że urządzenie oferuje również możliwość smażenia, postanowiłam przygotować w nim coś z przetworów. Zdecydowałam się na śliwkowy chutney z dodatkiem brązowego cukru i korzennych przypraw. Przyznam szczerze, że choćby dla samej tej funkcji warto zwrócić uwagę na to urządzenie. Wystarczyło jedynie wrzucić do niego składniki, ustawić odpowiedni program, a po niecałej godzinie (podczas której nie musiałam niczego mieszać) miałam gorący, aromatyczny śliwkowy sos.

Gotowy chutney śliwkowyGotowy chutney śliwkowy Fot. archiwum prywatne

Test 5. Gotowanie na parze

Przedostatnim testem było gotowanie na parze. Dzięki podwójnemu pojemnikowi w urządzeniu możecie przygotować oddzielnie mięso czy rybę (kładziemy na dolnym poziomie) i oddzielnie warzywa. Dla mnie to bardzo przydatna funkcja, dzięki której w ciągu 25 minut miałam gotowy pełny, a do tego zdrowy obiad.

Gotowanie na parzeGotowanie na parze Fot. archiwum prywatne

Test 6. Blendowanie

Na koniec postanowiłam sprawdzić, jak urządzenie Lidla poradzi sobie z hummusem. Namoczoną, ugotowaną i ostudzoną ciecierzycę bez problemu zblendowałam w nim z ulubionymi dodatkami (w tym np. świeżymi ząbkami czosnku).

Jedna uwaga - urządzenie lepiej radzi sobie z mniejszymi ilościami gęstej masy na raz. Przy większej ilości masy w misie, miksowanie - nawet na wyższych obrotach - trwa nieco dłużej. Podczas miksowania większej ilości produktów, urządzenie - pomimo zamontowanych na spodzie przyssawek, którymi można przymocować je do blatu - trochę "podskakuje". Przy tym jednak - nawet na dużych obrotach - nie jest dużo bardziej hałaśliwe od innych sprzętów kuchennych tego typu (np. malakserów czy mikserów stacjonarnych).

Hummus z ciecierzycyHummus z ciecierzycy Fot. archiwum prywatne

Wnioski?

Jeśli zastanawiacie się nad zakupem urządzenia tego typu, ale odstręcza was fakt, że na oryginał trzeba sporo wydać, sprzęt Lidla to dobre rozwiązanie. Po pierwsze jest 5 razy tańszy. Po drugie wygląda na sprzęt przyzwoitej jakości, który powinien posłużyć nam przez dłuższy czas.

Obawiacie się, że - w razie czego - nie będzie łatwo dostać części zamiennych do urządzenia? Sieć Lidl, którą zapytaliśmy o ich dostępność odpowiada: "Oczywiście jest możliwość uzyskania części zamiennych. Wszystkie szczegółowe informacje klienci mogą uzyskać pod numerem wskazanym w instrukcji obsługi w języku polskim".

Minusem jest stosunkowo mała pojemność misy (ma jedynie 2,2 litra), a zatem w urządzeniu ciężko będzie gotować dla rodziny np. ośmioosobowej. Zajmuje też sporo miejsca na blacie, więc w bardzo małej kuchni może po prostu się nie zmieścić.

Co jednak nie zmienia faktu, że zastępuje kilka urządzeń (np. parowar, mikser, blender), które łącznie zajmą dużo więcej miejsca. Przy tym umożliwia zdrowe gotowanie, co nie jest bez znaczenia, jeśli macie specjalną dietę, czy też chcecie przyrządzać samodzielnie jedzenie dla dzieci. Plusem jest też to, że wszystkie elementy można z powodzeniem (oprócz oczywiście samej bazy urządzenia) myć w zmywarce.

Więcej zdjęć urządzenia znajdziecie tutaj.

Copyright © Agora SA