Była to decyzja dość impulsywna. Przeglądałam sporo stron o gotowaniu tak polskich, jak i zagranicznych. Bardzo mnie inspirowały. Pewnego dnia założyłam konto internetowe, jeszcze tego samego upiekłam precle, które stały się pierwszą potrawą umieszczoną przez mnie w sieci. Od tamtej pory sporo się zmieniło. Coraz więcej wiem nie tylko o gotowaniu, ale i fotografii. Teraz patrząc na początkowe wpisy, sporo w nich bym zmieniła...
Trudno mi przypomnieć sobie czasy, w których nie gotowałam, a przynajmniej nie starałam się pomagać w kuchni. Kiedy więc zaczęła się moja pasja? Pewnie w przedszkolnej piaskownicy - robiłam wyśmienite babki!
Większość z tego co wiem, wyniosłam z rodzinnego domu. Moi rodzice zawsze przykładali wagę do tego, co jedliśmy. Dzięki mamie poznałam podstawy klasycznej kuchni francuskiej, metody gotowania, przygotowywania potraw. Tato dorzucił do tego szczyptę kulinarnej fantazji, a obie babcie polskie podstawy.
Mam taką zasadę, że nie eksperymentuję z przepisami na ciasta. Jeśli mam użyć szklanki mąki, dodaję dokładnie tyle. Przy pozostałych daniach puszczam wodze fantazji, choć wiem, że niektórych potraw nie ma sensu modyfikować. Są doskonałe w przyjętej formie. Sałatka grecka z dodatkiem kalafiora to już nie sałatka grecka.
Ku mojemu własnemu zdziwieniu, dwie potrawy z ryb. Po pierwsze wigilijna zupa rybna przyrządzana przez moją mamę. Kremowa, delikatna w smaku, przyprawiona odrobiną koperku. Po drugie, pyszna portugalska przekąska z suszonego dorsza - salgados. Może nie brzmi zbyt romantycznie, ale kojarzy mi się wybitnie przyjemnie - z podróżą poślubną do Lizbony.
Może to banał, ale chyba książki kucharskie. Gdy czytam historię niesamowitego przepisu, widzę piękne zdjęcie, nie mogę się doczekać i od razu pędzę do sklepu po brakujące składniki!
Mam dwóch kandydatów: Jamiego Olivera i Hestona Blumenthala. Mam silne przeczucie, że z pierwszym zjadłabym nie tylko fantastyczny posiłek, ale i niesamowicie przyjemnie spędziła czas, drugi zachwyciłby swoim kunsztem i pomysłowością szalonego alchemika.
To włoskie, proste smaki. Świeży makaron z kremowym sosem carbonara, bruschetta z pomidorami, bazylią, intensywną w smaku oliwą, klasyczna pizza z mozzarellą, sorbet cytrynowy... choć może nie wszystko na raz.
Nie można się bać nowych smaków, śmiało pytać, eksperymentować, a przy tym pamiętać, że nawet najlepszym kucharzom zdarzają się kulinarne wpadki!
Składniki: 120g odsączonych z zalewy karczochów
100g kremowego serka (użyłam Philadelphii)
2 łyżki posiekanego szczypiorku
4 duże liście bazylii
1/3 dużej czerwonej papryki
sól, sok z cytryny, chili (pieprz) do smaku
pieczywo do podania
Przygotowanie: Paprykę opiec na patelni grillowej, w piekarniku lub nad ogniem do momentu, aż skórka stanie się czarna. Jeszcze ciepłą włożyć do szczelnego woreczka foliowego. Gdy ostygnie obrać z niej całą ciemną warstwę. Paprykę wraz z pozostałymi składnikami zmiksować na gładką masę. Przed podaniem włożyć na jakiś czas do lodówki, aby dobrze wymieszały się aromaty pasty.
Chcesz wiedzieć więcej, zajrzyj na kuchniaagaty.blogspot.com
Cykl "Blog Tygodnia" ma prezentować niezależną kuchnię polską - blogerów i ich pomysły na gotowanie. Jeśli znasz ciekawy blog lub sam/a taki prowadzisz i chcesz zaprezentować się czytelnikom ugotuj.to pisz na adres: ugotuj.to@gazeta.pl