Pij ciepłą wódkę, to docenisz jej smak. Ekspert: "To mit, że wódka nie ma smaku i zapachu"

- Każdy ziemniak smakuje inaczej. Każde pole smakuje inaczej i każda wódka smakuje inaczej, mówi Tadeusz Dorda, producent wódki, który pragnie przywrócić naszemu narodowemu trunkowi należytą szlachetność.

Sok z ziemniaka

W wódce z młodych ziemniaków czuć ich świeżość i delikatność. To lżejszy alkohol, jak vinho verde. Stary ziemniak pachnie piwnicą, ziemią i kartoflanką. Jest ciężki i poważny, jak dostojny burgund. Wódka z żyta ma goryczkę, a z pszenicy karmelową słodycz. Nie ma powodu, żeby dobrej jakości wódkę chłodzić. Tylko pijąc ją w temperaturze pokojowej, uchwycimy wszystkie smaki i aromaty tego alkoholu.

Jednokrotne destylowanie ziemniaka sprawia, że napój ma niepowtarzalny smak i zapach. To sok wyciśnięty z ziemniaka jak oliwa z oliwek czy prawdziwy sok jabłkowy z jabłka.

50 ziemniaków na butelkę

Gorzelnia w Krzesku przerabia trzy tony ziemniaków na godzinę. W korytku w posadzce płynie rzeka ziemniaka i wpada do kadzi. Ziemniaki dudnią w rynnach. W kadzi dodawane są drożdże, które przerabiają skrobię w cukier. Młody ziemniak nie jest najwdzięczniejszym produktem do robienia alkoholu, bo ma cienką skórkę i dużo wody, natomiast wyróżnia go wyjątkowy, co roku inny smak. Młody ziemniak ma mniej skrobi niż stary - potrzeba go trzykrotnie więcej do wytworzenia tej samej ilości alkoholu. Do wytworzenia jednej butelki zużywa się około pięćdziesiąt młodych ziemniaków.

Ziemniaki prosto z pola trafiają do gorzelniZiemniaki prosto z pola trafiają do gorzelni Fot. Monika Kucia

Ziemniaki prosto z pola trafiają do gorzelni, Fot. Monika Kucia

Napój alkoholowy "Młody Ziemniak" powstaje w gorzelni w Krzesku na Podlasiu od 2009 roku w wersjach rocznikowych (vintage), jest sprzedawany także na rynek amerykański.  To produkt wytwarzany z ziemniaków zebranych już w czerwcu. Nawet przy zastosowaniu jednej odmiany ziemniaków smak i aromat alkoholu zmienia się w zależności od warunków atmosferycznych panujących w danym roku.

Gorzelnia w KrzeskuGorzelnia w Krzesku Fot. Monika Kucia, materiały promocyjne

Gorzelnia w Krzesku, Fot. Monika Kucia, materiały promocyjne

Gorzelnia i obszar dookoła niej zajmuje 7 hektarów. Możliwa jest tu pełna kontrola produkcji na każdym etapie - począwszy od wyboru składników, poprzez fermentację, destylację, aż po rozlewanie do butelek. Budynek istnieje od 1896 roku. Dysponuje własną niewielką kolumną do rektyfikacji. Charakterystycznym elementem jest wysoki czerwono-czarny komin z napisem Chopin. Po dziesięcioleciach własności państwowej rodzina Dorda nabyła gorzelnię w 2003 r. i natychmiast rozpoczęła ambitny program jej modernizacji. Po zakończeniu remontu Tadeusz Dorda otworzył drzwi gorzelni dla zwiedzających.

Okowita albo napój alkoholowy

Goście mogą osobiście zobaczyć, jak wyjściowe produkty się gotuje, poddaje procesom fermentacji (sfermentowana zupa ziemniaczana ma bardzo silny zapach) i destyluje w miedzianej kolumnie destylacyjnej. Następnie spirytus leżakuje przez kilka tygodni, po czym mieszany jest z wodą źródlaną pochodzącą z własnej studni.

Tadeusz Dorda mówi: - Wódka jest tak destylowana, by nikt nie wiedział, z czego powstała. To mit, że wódka nie ma smaku i zapachu. Wiadomo, że długie i wielokrotne gotowanie warzyw pozbawia je smaku. Można zrobić wódkę z cukru, z melasy, z kukurydzy, to bez znaczenia, jeśli destyluje się produkt wielokrotnie, pozbawiając go smaku. Whisky, palinka czy śliwowica nie są destylowana wielokrotnie, tylko raz. Niestety aby napój mógł się nazywać wódką, musi być poddany kilkukrotnej destylacji. Efekt jednokrotnej destylacji może być nazywany napojem alkoholowym bądź okowitą (to staropolska nazwa wódki, gorzałki).

WykopkiWykopki Fot. Monika Kucia

Wykopki, Fot. Monika Kucia

Spirytus kukurydziany jest tani. Samodzielnie pozyskiwany alkohol z płodów okolicznej ziemi to produkt szlachetny, więc droższy. Ma jednak unikalne cechy i wiadomo, skąd pochodzi. Lokalnie wytwarzana wódka, szczególnie ta z ziemniaka świetnie pasuje do polskiej kuchni. Będzie się łączyć z klasycznym śledziem, nóżkami w galarecie, chlebem ze smalcem czy tatarem. Maciej Nowicki, nadworny kucharz w Muzeum Pałacu w Wilanowie i willi Intrata radzi, by do wódki podać sało, czyli marynowaną miesiąc słoninę grubą na trzy palce, zmrożoną i cienko pokrojoną, serwowaną z cienko pokrojoną cebulą, czosnkiem, dobrym kiszonym ogórkiem i odrobiną octu. - No ale takie świnie to są tylko na Białorusi, mówi. Jego zdaniem szlachetną wódkę najlepiej pić samą, jak whisky. - Pięćdziesiątka wystarczy, by docenić smak.

* Tadeusz Dorda jest przedsiębiorcą, prezesem Podlaskiej Wytwórni Wódek "Polmos" w Siedlcach, a także producentem napoju alkoholowego "Młody ziemniak".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.