Blogerzy od kuchni: Kuchnia w formie

Nieustannie zastanawiamy się, co podać, czym zaskoczyć, jaką potrawą pocieszyć bliskich. Gotowanie i jedzenie zbliżają, inspirują i są zawsze idealnym pretekstem do spotkań i rozwoju życia towarzyskiego.

Blogujemy bo... smakosze żyją przyjemniej. A na blogu można dzielić się swoimi kulinarnymi doznaniami i zachęcać innych do kuchennych poszukiwań. Blog powstał w odpowiedzi na prośby o przepisy, wskazówki i podpowiedzi, które pojawiały się w kręgu znajomych. Ma być nie tylko taką naszą wirtualną książką kucharską, ale drogowskazem dla tych, którzy szukają miejsc, w których nie zawiodą się na smaku, dlatego piszemy też o restauracjach, chcemy polecać literaturę od kuchni i rzeczy, które się w niej przydają.

Gotowanie to... szansa na zachowanie historii w smakach i zapachach, bo każde danie możemy przypisać do ważnych wydarzeń w naszym życiu. My dokładnie pamiętamy, co jadłyśmy w chwilach, gdy rozgrywały się istotne sprawy. Z nostalgią wspominamy smaki dzieciństwa i chętnie do nich wracamy. Nieustannie zastanawiamy się, co podać, czym zaskoczyć, jaką potrawą pocieszyć bliskich. Gotowanie i jedzenie zbliżają, inspirują i są zawsze idealnym pretekstem do spotkań i rozwoju życia towarzyskiego. Największą przyjemność czerpiemy, oprócz oczywiście jedzenia, ze sprawiania przyjemności swoim gotowaniem innym.

Zaglądamy do... spiżarki i gospodarstw agroturystycznych w poszukiwaniu produktów regionalnych. Interesują nas pożółkłe i poplamione kartki ze starego notatnika z przepisami babci. Podążamy śladami Anthonrgo Bourdain, przeglądamy recenzcje kulinarne w New York Times i blogi. Lubimy pięknie zrobione fotografie jedzenia w namiętnie kolekcjonowanych przez nas książkach kucharskich.

Popisowe danie dla nas nie zawsze znaczy wymyślne. Wybieramy takie, które można polecić innym, mając pewność, że i amatorom uda się je zrobić. Lubimy zaskakiwać i być zaskakiwane, tak, jak w jednej z restauracji aksamitnym kremem kalafiorowym na mleku z dodatkiem łososia i sezamu. Zupa jest puszysta, lekka, o niezwykle intensywnym aromacie. Wszystko to dlatego, że nie gotuje jej się na bulionie.

Składniki, których nigdy nie brakuje w naszej kuchni: świeże zioła, hodowane na kuchennym parapecie, kiełki, czosnek, warzywa sezonowe, owoce. Jest też mąka do wypieku domowego chleba. W komodzie zawsze leży tabliczka gorzkiej czekolady, tak, by o każdej porze, dla każdego gościa móc przygotować mus czekoladowy.

Inspirują nas targi warzywne, na których szukamy pomysłów, restauracje, gdzie często podpytujemy o wskazówki. Dzielimy się wzajemnie natchnieniem, gdy szukamy przepisów na ważne dla nas kolacje. Stad nasz pomysł, by bloga prowadzić wspólnie, bo każda z nas ma swoją bazę przepisów, ale czerpiemy z niej razem.

Kogo zaprosiłabyśmy do naszej kuchni? Wszystkich tych, którzy uważają, ze kuchnia jest trudna, gotowanie nie ma sensu i jest przerażające. Chętnie przekonałybyśmy, jak niewiele trzeba, by wyczarować kulinarne dzieło sztuki. Przyjemnie byłoby też mieć w kuchni doświadczonych kucharzy, których bez obaw można by było pytać o ich sekrety w mistrzowskim przygotowywaniu dań.

Menu marzeń: Teraz z utęsknieniem czekamy na nowalijkowy sezon. Zniecierpliwione marzymy o misce młodych ziemniaków z aromatycznym koperkiem. Do tego szklanka schłodzonego kefiru. Nasze kulinarne potrzeby i zmysły są silnie związane. Z nastrojem, porą roku i miejscami, w których jesteśmy. Uwielbiamy nowe smaki i regionalne atrakcje. W zeszłym roku nad Biebrzą trafiłyśmy na festiwal regionalny. Była tam kiszka ziemniaczana, którą, jako Dolnoślązaczki jadłyśmy pierwszy raz w życiu. Takie chwile są najcenniejsze!

Przepis Agaty i Syliwi: Czekoladki nadziewane

Składniki (na ok. 26 sztuk):

2 białe czekolady (200g)

Nadzienie cytrynowe:

lemon curd

Nadzienie malinowe:

garść mrożonych malin, ok 100g

1 łyżeczka cukru

1 łyżka nalewki malinowej

1 łyżeczka wody

1 łyżeczka mąki ziemniaczanej

embed

Czekoladę drobno posiekać i rozpuścić stawiając miskę na garnek z wrzącą wodą (tak, żeby miska nie dotykała powierzchni wody).

Czekoladą wysmarować silikonowe foremki za pomocą pędzelka lub łyżeczką. Pozostałą czekoladę zachować na później (do przygotowania dna czekoladek). Sprawdzić, czy nie ma nigdzie luk, żeby nie wypłynęło potem nadzienie. Poczekać, aż czekolada zastygnie w foremkach (nie dawać do lodówki, uzbroić się w cierpliwość i czekać). Do połowy czekoladek nałożyć lemon curd do ok. 4/5 foremki. Wierzch zalać białą czekoladą.

Chcesz wiedzieć więcej? Zajrzyj tu: www.kuchniawformie.pl

Znasz ciekawy blog kulinarny lub sam/a taki prowdzisz? Napisz do nas: ugotuj.to@gazeta.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.